piątek, 19 września 2014

Zaroślak 2014 - turnus II

KANAPKAAAAA!

 Tegoroczny II turnus był jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym, turnusem, na jakim miałem przyjemność kadrować. Z wielu powodów. Większość kolonistów była stałymi bywalcami, więc już od pierwszego dnia kumali czaczę. Ogólnoobozowe imprezy wieczorne pękały w szwach od kreatywności. Tak, nie obyło się od kilku zgrzytów. Ale góry najbardziej doceniają ludzie pochodzący z nizin.

Więc, bez dalszego ględzenia - oto garść szkiców i zdjęć z II turnusu Zaroślaka 2014. Było niesamowicie!

Natalia i Keira uczyły mnie chińskiego. To dwie najukochańsze stworzenia na świecie, na widok których ludzie rzygają tęczą i umierają na cukrzycę. Wystarczyło tylko spojrzeć im w oczy, żeby zaczęły się chichrać.


Moje najukochańsze turbonerdy. Niestety w tym roku skład był niekompletny. Brakowało nam Olka i Andrzeja. Pozdrawiam was, chłopaki. Tęskniliśmy. ;____;

Za to Berserk przebił samego siebie. Dostawałem punkty depresji za każdym razem, jak na niego patrzyłem. W czasie deszczu siedział przed namiotem z parasolem i patrzył smętnie w dal. A na pytanie "Berserk, idziesz na basen?" zawsze odpowiadał "jeszcze się nie palę".



Pozdro dla Oliwii, która też miała sukienkę w cekiny i zmieniała Zenka w roli kuli dyskotekowej. Za to Kamil był wytrwały i stał chyba całą dyskotekę z latarką.

Kitajce byli chyba najlepszą imprezą przyjezdną, z jaką przyszło nam pracować. Bo zamiast przyjechać, zrobić swoje i pojechać, dało się z nimi pogadać. Przyłączyli się nawet do jednej z naszych ogólnoobozowych imprez wieczornych.






Komisja Zaroślakowej Nagrody Nobla 2014 składała się wyłącznie z szanowanego grona profesorskiego.

Chyba moje ulubione zdjęcie z LARPa w klimatach Warcrafta. Wujek Troll w roli Arthasa. Na zdjęciu scenka rozpoczynająca część poobiednią LARPa, w której Arthas wraca z wojny jako pierwszy Rycerz Śmierci i morduje swoją matkę, królową Terenas (tak, wiem, w oryginale to król, ale musieliśmy zrobić kilka zmian).

Ja grałem nekromantę Kel'Thuzada. Niestety, nie znalazłem żadnego dobrego zdjęcia.

Kolonistki jako babcie. 100% Zaroślaka. Od lewej Julia, Zenek, Szyszka i Aniela.

Dzień, w którym nareszcie każdy może być sobą. Czyli dzień świra. Kadra je śniadanie.

Pogrzebacze w ramach pilotów na dzień świra zbudowały tipi i zakazały bladym twarzom wstępu na swoje terytorium.

Pilotów ciąg dalszy. Turbonerdy zabarykadowały wejście do namiotu i lały wodą każdego, kto miał odwagę podejść. Od lewej ręka Tarzana, Berserk, Kamil, Mikołaj i Daniel.

W dzień świra uwolniłem swoją wewnętrzną wróżkę i z radością odkryłem, że Weronika także. Na pierwszym planie wujek Troll jako Skaven. Za nim wujek Tadek.

Wujek Tadzio. Jako bobas. Słowa są zbędne.

Jak dobra beka, to tylko z Juniorem. Moim przyszywanym synem. I jakby żoną.

To skomplikowane.

Zwieńczeniem dnia świra były święta Bożego Narodzenia. Wszyscy robili sobie prezenty. Była choinka. Kolędy. I łamanie się opłatkiem. No. Chlebem.


I w bonusie zdjęcia z celtyckiego LARPa z I turnusu:

Od lewej; tylny rząd: Mnich (ja), Kapłanka (ciocia Żurek), Wojownik (wujek Troll), Troll/potwór z Loch Ness (Szczepan)

Przedni rząd: Zdrajca (ciocia Basia), Banshee (ciocia Sandra), Druidka (ciocia Ada), Wiedźma (ciocia Oluta)

Mnich i jego arcywróg - Wojownik. Moja mina jest adekwatna, bo celtoLARP nie poszedł po mojej myśli. Nie udało mi się przechrzcić na chrześcijaństwo żadnej z drużyn.


Tyle! Jak co roku, cały Zaroślak minął jak z bicza strzelił. Obecnie trwa tak zwany III-cio turnusowy LARP, w którym niektórzy z nas wcielają się w rolę studentów, niektórzy uczniów, inni pracowników. Znowu zaczynamy odliczanie do powrotu do prawdziwego życia. Rok po roku.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz