wtorek, 22 listopada 2011

Krew, pot, łzy i naleśniki ze szpinakiem

Zdjęcie zapożyczone z  naszemiasto.pl .

 Dla takich dni zostaje się komiksiarzem.
Projekt 24h jak zwykle dostarczył mi masę chorej zabawy. To byłaby czysta przyjemność, gdyby trzeba było po prostu rysować komiksiki przez 24h. Ale w tym czasie trzeba natrzaskać 24 STRONY, co zamienia przyjemność w rozpaczliwy wyścig z czasem. A meta znajduje się w otchłani szaleństwa. Ale to jedyna okazja dostarczająca motywacji, by w tak krótkim czasie zrobić tak wiele. Bo jeśli się wyrobisz, wydrukują twój komiks w sympatycznym formaciku. A to coś, co możesz już pokazać. Coś namacalnego.

Keik kontynuował historię z zeszłorocznego komiksu. Zdjęcie zapożyczone z  naszemiasto.pl .


Bogowie mi świadkiem, że zawsze chciałem zrobić Kokoszowi to zdjęcie. W końcu moje marzenia się spełniły.

Tegoroczna, czwarta już edycja była niezwykle udana. Pracowni Komiksowej naprawdę należą się gromkie oklaski. Frekwencja była niemal dwa razy wyższa niż ostatnio, a ludzie przyjeżdżali nawet spoza Trójmiasta (pozdrowienia dla Koko i Skarży!). Ledwo starczyło dla wszystkich krzeseł i miejsca przy stołach. Karmiono nas kanapkami, zupą cebulową i naleśnikami ze szpinakiem (które były jednogłośnymi królami pracownianej mikrofali), a co jakiś czas wpadały nawet panie z Red Bullami. Impreza była nagłośniona medialnie tak bardzo, że przez pierwsze dwie godziny nie dało się postawić pojedyńczej kreski, żeby nie zarejestrowała tego jakaś kamera. Potem zrobiło się spokojniej, ale reporterzy wpadali co jakiś czas, wyspani i rześcy. Jak wycieczkowicze z nieba w piekle.
Wszem i wobec trąbiono o współpracy z Niemiecką pracownią komiksową. Ponoć miało przyjechać zza zachodniej granicy dziesięciorga braci komiksowej, w tym sam Mawil. Ostatecznie przyjechała tylko trójka. Bez Mawila. Trudno. Za to w kwietniu to Polska strona ma oddelegować swoje kohorty na stronę Niemiecką na podobną imprezę. Mam nadzieję, że będzie więcej, niż tylko trzy miejsca, bo chętnych jest sporo.

Igor w natarciu. Zdjęcie zapożyczone z  naszemiasto.pl .


Brzozo rysował na wyjątkowo małym formacie, bo niestety musiał się wcześniej zmyć. Zdjęcie zapożyczone z  naszemiasto.pl .

 W tym roku też ma się pojawić wersja "deLux", do której ma się dostać kilka wybranych komiksów. Z tego co się orientuję, ma to być nieduża antologia, przetłumaczona także na język Niemiecki. Które komiksy się do niej dostały - jeszcze nie wiadomo.

O BOGOWIE, NIE ZDĄŻĘ! NIE ZDĄŻĘ! Zdjęcie zapożyczone z  naszemiasto.pl .


Na internecie wisi już sporo relacji ze zdjęciami (z których zapożyczyłem większość przedstawionych tutaj zdjęć). Np. tu i tam, a tutaj możecie nawet obejrzeć teelexpresową relację z projektu 24h. Widać sporo znajomych twarzy. W tym moją. A to nie koniec, bo jutro (w środę) o 16.15 na TVP2, w programie "Poziom 2.0" ma się ukazać kolejna relacja. Może być ciekawie, bo część wywiadów do niej była przeprowadzona po tym, jak przekroczyliśmy już półmetek 12h rysowania i w oczach większości uczestinków można było dojrzeć szaleństwo. O tej właśnie godzinie przeprowadzono wywiad m.in. ze mną, w którym robię z siebie clowna i kawał dobrego debila, przywołując wszystkie moce komediowe nasycone dodatkowo zmęczeniem. Nie pamiętam połowy z tego, co powiedziałem, ale było zawieszanie się w połowie wypowiedzi, obłąkańcze błądzenie wzrokiem, walenie głową w stół, modulacja głosu, odgrywanie scenek, maniakalna gestykulacja i...tak...śmiech zmęczonego zyciem szalonego naukowca. Imana podjęła się nagrania programu, więc prawdopodobnie wyląduje w trzewiach internetu i zapostuję tutaj linka.


Na imprezę wpadł nawet naczelny cfel Polski - Skarża. Oh, the trolling will never end. Zdjęcie zapożyczone z  naszemiasto.pl .


To niesamowity dzień w roku, na który czekam jak na gwiazdkę. Kiedy naładowany taką ilością energetyków, jakbyś się miał zamienić w Dr Manhattana, trzaskasz stronę za stroną, coraz szybciej i szybciej, bo czasu ubywa, a pracy jakby przybywa, kiedy po 12 godzinach rysowania zaczynasz śmiać się nawet z robienia komiksu z rzygowin pieczątkami z ziemniaków, kiedy po 18 godzinach zapada cisza, bo każdy wyłączył już mózg i tylko odruchowo, jakby bezmyślnie, przecina kartkę dłonią trzymającą cieńkopis, wtedy, moi drodzy, wtedy człowiek jest bliski osiągnięcia komiksowej nirvany. Jest tuż tuż. Wystarczy sięgnąć i poznać sekrety tego medium. Czy lepiej rysować realistycznie? Czy kreskówkowo? Jakie są złote proporcje humoru do dramatu w komiksie obyczajowym? Kto zabił polski komiks?
Gdy nagle na całą sale ktoś się wydziera "ŻRYJ TUSZ, DZIWKO, WIEM, ŻE TO LUBISZ, AHAHAHAHA!".
I po chwili orientujesz się, że to ty.

Lena i najlepiej opisujący ten dzień naścienny cytat. Z przodu po prawej niewyraźny Łukasz. Zdjęcie zapożyczone z gazety.pl

Projekt przodu okładki mojego komiksu, podesłanego już po Projekcie.

I tyłu.

A od Imany dostałem PRZECUDOWNY rysunek! Arcydziękuję!



Dla takich właśnie dni zostaje sie komiksiarzem.


Niestety blogspot nie wyświetla animowanych GIFów. Zobaczcie ten obrazek w osobnej zakładce.











 P.S. - Na koniec jeszcze nieśmiało dodam, że w planach jest pełnometrażowy album Stripfielda. Chwilowo cały projekt jest jeszcze w powijakach. Ale...just sayin'.


EDIT:
Wideorelacji z projektu 24h (zaczyna się od 26:50) Wypowiadają się znajome twarze, a ja robię z siebie rozkosznego debila. Szkoda tylko, że reportaż został zarżnięty przez koszmarną amatorszczyznę. Ktoś wpadł na genialny pomysł, że skoro gadamy o komiksach, to zmniejszą kadr o połowę i wrzucą go w komiksowy dymek, a wstępniak zgwałcą filtrami, żeby wyglądało jak narysowane. To jakis koszmar.