niedziela, 24 października 2010

Najszczęśliwsze 24h

9 października w Gdańskiej Pracowni Komiksowej odbył się kolejny, 3ci już (jeśli liczyć edycje Polskie) Projekt 24h - czyli rysowanie komiksów przez 24 godziny. Tym razem temat prosty i elementarny- "zwierzęta". Dało się go ugryźć z naprawdę wielu stron. Nie to co tematy zeszłoroczne - kolejno "Demokracja" (ugh), czy "Związek damkso-męski" (już mniej ugh).
Projekt to naprawdę ciężka harówa. Co innego, jeśli po prostu rysujesz przez 24h, a co innego, kiedy przez ten czas masz wyprodukować 24 strony komiksu. To zmusza Cię do narzucenia sobie naprawdę konkretnego tempa pracy od samego początku, do końca i utrzymywania 100% normy. Chociaż większość uczestników przez długi czas myśli nad scenariuszem, a potem wyrabia 200% normy, żeby pod koniec dojść do 300-400%. Ja osobiście, choć pomysł na historię wpadł mi bardzo szybko do głowy i szybko zabrałem się do roboty, pod koniec robiłem jedną plansze w 20 minut. Imponująca prędkość. Na rzecz jakości. Niestety.
Pomimo wyśmienitego towarzystwa i możliwości wyprodukowania niewielkich rozmiarów albumiku w ciagu doby, cieszę się, że projekt odbywa się tylko raz do roku. Boli.

Każdy, kto wywiązał się i stworzył 24 strony w 24h, zostanie wydrukowany i wydany w formie małego albumiku. Nie pamiętam dokładnej liczby, ale takich osób finalnie było około 10, chyba ponad.

Z okaji tegorocznej edycji Projektu 24h, postuję komiks, który wyprodukowałem na zeszłorocznej edycji. Enjoy.






P.S. - Wrzucam okładkę komiksu z tego roku jako teaser.




wtorek, 12 października 2010

Opowieści ze szkicownika

Obiecany sketch dump!


Portret surfującej po sieci Oluty i jej postać, Foch. Też rysuje komiksy. Tyle, że do szuflady.



Koleżanki z klasy na zajęciach z rysunku.



Losowi wojownicy. Dorysowywałem kolejnego i kolejnego w ramach wszelakiego znudzenia.



Romans z rozwodnionym tuszem. W centrum Damien, główny bohater "W.M.P.", mojej nowo powstałej serii rysowanej dla Bicepsu.



Strona powstała na festiwalu "Młodzi i Film" w Koszalinie. Losowe piktogramy, kilka postaci z filmów (Zaranek z "Linczu" i gajowy z "Erratum"), Oluta cytująca "Snatch'a" i Foch narysowanego przez nią.



Zebra, Fatman i jakieś losowe układanki z papieru, które zawieruszyły się z podstaw projektowania 3D. Fatman przypomina mi tu mocarnie Spike'a z "Cowboy Bebop".



Narysowane dla Oluty, kiedy jechałem do niej przy okazji wyjazdu na MFK. Do arta dołączona była tablica "UWAGA ROBOTY ZIEMNE", podjudzona z mojego osiedla. Niestety, zapomniałem zrobić zdjęcie.



Portret mojego dziadka Wieśka wykonany na zlecenie taty. Jest chief engineerem na statku "Chopin", jeśli mnie pamięć nie myli.



Fanart dla Brzoza za kawał dobrego, choć krótkiego komiksu, jakim jest "Och. Przygody Gentlemańskiego Barbarzyńcy". Rzeźnia nigdy nie wyklucza herbatki o 5tej.



A na deser portrecik Palomy wykonany na Warszawskim Piwie Komiksowym.


Znany już jest temat do kolejnego Kolektywu - "Kontakt". Termin do 15 lutego. Ołówki w dłoń!

Dobranoc.




piątek, 8 października 2010

MFKiG 2010


Najlepsze chwile mają to do siebie, że każą na siebie długo czekać, a mijają prędko.

Zatem Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier przyszedł i poszedł. Miałem narysować jakiś komiks podsumowujący cały festiwal, ale mam pilniejsze rzeczy wymagające mojej atencji. Dlatego tylko streszczę wam całą imprezę z mojej perspektywy pokrótce, w punktach, podpunktach i podpodpunktach. Bogowie, jak ja lubię pisać w punktach.

Zombie...otaczają mnie zombie...

1. Spóźnione przybycie Spella i Oluty na festiwal
- Wyprzedali wszystkie Kolektywy przed naszym przybyciem. Źle. Miałem zamówione do kupienia 12 sztuk dla Trójmieszczan. Bardzo źle.
- Dem wyprzedał 150 swoich albumów w ciągu 3 godzin. Nie starczyło dla mnie. Ugh!
- Zakupy:
~"5 to liczba doskonała" z kartonu za pół ceny na stoisku Kultury Gniewu (moje ulubione miejsce do wędkowania na całej giełdzie). Jeszcze nie przeczytałem.
~ "Latarnia". Miła lektura, świetna kreska. Polecam.
~ "B.B.P.O. Dusza Wenecji i inne opowieści", czyli uzupełnienie mojej Hellboyowej kolekcji. Sama "Dusza Wenecji" daje radę i nic więcej, "Bębny Umarłych", do których, wg. creditsów, Mignola nie przyłożył nawet palca (WHAT?!), to miałka porażka. Za to reszta to solidne historie z uniwersum Hellboya. Jeśli macie na półkach już wszystkie tomy Czerwonego, to polecam uzupełnić swoją kolekcję również o ten. Jeśli nie...darujcie sobie i kupcie Hellboya.

~ "OCH Przygody Gentlemańskiego Barbarzyńcy" - CZAS NAPIERDALANIA! Komiks niepozbawiony wad (mało teł, szczątkowa fabuła, krótko), ale o wiele lepszy, niż się spodziewałem. Totalnie godny polecenia. Brzoziu, czekam na więcej. WRACAJ TY SZMATO!
~ 6 tom "Fantasy Komiks". Jak zwykle dobre czytadło. Nowa seria "Sloka" jest niezła, zwłaszcza rysunkowo, ale zostawia na oczach cierpki posmak gdzieś-już-to-widziałości. Chcę więcej "Zarazy!".
~ "Karton" 4 i 5. "TWOJE SUTY" tekstem festiwalu, oklaski dla pana magistra Łazowskiego za stworzenie swojego opus magnum. Poza tym niestety, ale żaden komiks nie zapadł mi w pamięć. Poza "Rubino", który jest zwyczajnie przesłaby oraz "Ćmami", które miały lepsze odsłony, ale wciąż są chyba moją ulkubioną serią w Kartonie.
~ "Biceps"! Nowy zin zaliczył efektowne wejście. Dobry wybór komiksów, ciekawe pomysły (krzyżówka i kulinarne przepisy, tak jest!). Prawdopodobnie zostanę tam na stałe jako współautor. Polecam nie tylko dlatego.

Kolejno umrą w samotności Janek, Koko, Oloss i Michał.

~ "Brak zrozumienia dla realizmu" (nabyte później), czyli pierwszy, autorski album Dema. W sumie reprezentuje bardzo różny poziom, od pasków po prostu niezłych, po te godne opowiedzenia Niemcom w czasie II wojny światowej w ramach operacji "zabójczy dowcip". "Klasyka Demlandu" raczej hit&miss, za to nowopowstały dział "Pieski" to czyste złoto. Tylko czemu tak drogo? Ja dostałem za 8zł, więc nie narzekam specjalnie, ale 10zł to trochę wyśrubowana cena. Generalnie polecam. Choćby dla samej sposobności paradowania po mieście z napisem umieszczonym na środkowych stronach.
~ No i oczywiście najnowszy Kolektyw (nabyty później). Trudno mi o nim bezstronnie opowiadać. Musiałbym się zastanowić, czy jest lepszy od numeru 6, ale to wciąż kawał porządnego zinu. Albo już magazynu. Nie wiem, nie znam się. "Miska Owoców", czyli moja ulubiona seria, po nieobecności w 6stce, powróciła i zarządziła. "Kapitan Mineta" to jakaś pomyłka i wciąż się zastanawiam, jak utrzymał się przez tyle Kolektywów. "Całość" chyba najlepszym scenariuszowo shortem. Naprawdę przykuwająca uwagę zapowiedź "Scientii Occulty", pomimo tylko 2 stron. "Jeszcze jeden" Koko faktycznie przefajny. Wstydzę się tego, ale dotykałem się, czytając "7 stóp pod ziemią". Asu swoim "Wehikułem czasu" ślicznie spuentował cały Kolektyw.


Od lewej ja (w pilotce Cietrzew), Skarża (w kapeluszu Panny N) i Brzozo (w czapce Skarży). Zabawne nakrycia głowy!

2. Spell i Oluta na afterparty
- Na imprezę zabrały nas specjalnie podstawione autobusy. Miło.
- Na gali wręczenia nagród najlepiej bawili się beatboxer i Sztybor, który zagrał nam swój najnowszy hit na flutni. "Miłość. Miłość. MFK. Kocham was." Dawno nie byłem na gali, na której nie przysypiałem z nudów. Chwali się.
- KRL w końcu zgarnął "Łaumą" nagrodę za najlepszy komiks roku, czego miał dokonać na poprzednim festiwalu. Gratulacje!
- Zbiorowe rysowanie miss festiwalu. Nie przeszedłem nawet pierwszej tury. Damn. Nie umiem rysować kobiet.
- Podchodzacy do mnie Szymon Holcman, który pytał się, kiedy zrobię własny album. Po tej krótkiej rozmowie musiałem przebrać spodnie i bieliznę.
- Czołg z Koko. Wdrapywanie się na ramiona Koko. Partnerstwa z Olutą. Dancefloor płonął.
- Powrót z Olutą do Domu Kultury na piechotę, bo nie starczyło dla nas miejsca w taksówce. Nikt nam nie dał w zęby. Miło.

Oluta, Koko-Cola i ja

3. Spell, Oluta i dzień drugi
- Pogadanka Gonza z Brzozomirem, Jankiem i Belesławem. Naigrywałem się po cichu z Koko, że jego komiks nie dostał się do 6ego Kolektywu, po czym przypomniałem sobie, że to ja pisałem do niego scenariusz. Hahahaha...haha...ha. Ha.
- Czajenie się z Olutą po korytarzach ŁDKu i ukradkowe przywłaszczenie sobie pary festiwalowych plakatów.
- Ścinający białko z nadmiaru wrażeń pojedynek na symulatorze łódek z Retem, który, daję słowo, ma w sobie krew wikingów. Wygrałem! Ale tylko dlatego, że Ret miał problemy techniczne. Oluta wygrała z Kikasem. Oboje mieli lepszy czas ode mnie. Za rok rewanż.
- Pożegnania, rozstania, płacz i rzucanie się sobie nawzajem w ramiona.

3. Spell i Oluta na Warszawskim Piwie Komiksowym
- Dem przyniósł mi dwa zamówione przeze mnie albumy. Zwycięstwo!
- 6ścio kadrowe komiksy piwne. Totalnie do przeszczepienia na Gdański grunt.
- Obgadywanie przyszłych projektów komiksowych i webkomiksowych z Cantym i Demem przy fajce.

CSI:BK . Od lewej Kikas, Ret i Arkani

4. Spell, Oluta i dzień wyjazdu
- Dostarczenie w ostatniej chwili przez Janka zamówionych przeze mnie Kolektywów na dworcu. Wielkie dzięki!
- Wyjazd. Cóż.

Wszystkie moje zdjęcia z MFK możecie znaleźć tutaj. Część powyższych zdjęć (to te lepsze) zostały wykonane przez niesamowitego Olossa. Ich resztę możecie znaleźć tam.

Kupiłem wszystkie zamówione przez was komiksy (prawie, bo nie mieli już Kolektywu #6). Po wstepnym rekonesansie, kto-kiedy może, niniejszym ustanawiam datę kolejnego Dostarczycielskiego Piwa Komiksowego - czwartek (15 X) o 18.00 pod LOTem w Gdańsku Głównym. Zapraszam wszystkich chętnych, nie tylko tych, którzy mają do odebrania komiksy.

Igor potrafi być naprawdę, naprawdę, NAPRAWDĘ przerażający. Po jego lewej Canty, w tle po prawej Kikas.

Jutro ja, Brzozo i Iquorek po raz kolejny przystępujemy do projektu 24h. Rysowanie komiksów non stop przez 24 godziny, od 12 w sobotę, do 12 w niedzielę. Trzymajcie kciuki.




P.S. - Miałem zrobić sketch dump, ale wyszedł mi dość długi post. Zrobię to na dniach.
P.P.S. - W przyszły weekend znowu jestem w Warszawie. Powtórka Piwa Komiksowego!