piątek, 10 czerwca 2011

Dziś wszystko skończyłem


To koniec Terapii. Wracam do rysowania Tramwaju.

Możliwe, że narysuję jeszcze parę odcinków epilogu w nieokreślonej przyszłości, ale to już nie do końca zależy ode mnie.

W każdym razie, dziękuję bardzo za czytanie i komentowanie!




środa, 8 czerwca 2011

Dziś trochę się zdenerwowałem.


Z pozdrowieniami dla wszystkich piszących mi w komentarzach, żebym się ogarnął.




poniedziałek, 6 czerwca 2011

Dziś byłem na kursie wychowawców kolonijnych


Powyższy dowcip jest tym zabawniejszy, jeśli kiedykolwiek opiekowaliście się grupą dzieci.


Wczoraj skończyłem wspomniany powyżej kurs. Prowadzący go to ludzie o olbrzymim doświadczeniu, mający gadane i potrafiący podtrzymać uwagę słuchacza mówiąc nawet przez 10 godzin (bo tyle średnio trwały zajęcia w sobotę i niedzielę).
Jeśli powyższy kurs mnie czegoś nauczył, to zdecydowanie tego, że dobry wychowawca powinien wiedzieć dwie, bardzo ważne rzeczy - kiedy bierze odpowiedzialność za dziecko a kiedy nie i jak ją zrzucić na kogoś innego (żonglerka odpowiedzialnością), oraz kiedy poruszać się na marginesie prawa, a kiedy je po prostu olać.

Np. ja, jako wychowawca kolonijny, nie mam prawa wydać dzieciom piłki. Albo przeprowadzić im porannej rozgrzewki. Czemu? Bo nie mam uprawnień instruktora sportowego. Nie mogę nawet zagrać z dziećmi w szachy, bo szachy są oficjalnie uznane za sport. Ergo, nie mam kwalifikacji. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy niedługo nie zakażą nam prowadzenia zajęć plastycznych bez wcześniejszego ukończenia ASP.
Co robi wychowawca? Oczywiście, wydaje piłkę. A jeśli dziecko złamie sobie kopiąc ją nogę, nikt nie będzie miał do niego pretensji (chyba, że zdarzy się to przez jawne zaniedbanie wychowawcy). Wypadki się zdarzają. Prawo to zostało dostosowane do norm Unijnych. Kraje zachodnie mogą sobie pozwolić na zatrudnienie kiści instruktorów od różnych dziedzin sportowych, Polskie kolonie nie, a jeśli nawet, to po co? Tyle lat się bez nich obchodziły.

Nie mamy prawa chodzić po autokarze. Ale i tak po nim chodzimy, bo te co bardziej rozentuzjazmowane jednostki trzeba przychamować, a do tych cierpiących na chorobę lokomocyjną trzeba biec z siatką.

Widzimy, że dziecko się natarczywie drapie po głowie. Zakładamy najgorsze - wszy. Ale nie mamy prawa sprawdzić mu głowy. Co robimy? Prowadzimy dzieci do lasu. Po wyjściu z lasu mamy prawo sprawdzić, czy nie mają kleszczy. Przy okazji sprawdzamy głowę. Problem rozwiązany.

Inne ciekawostki - nikt nigdy nie sprawdza, czy wychowawca nie ma przeszłości kryminalnej. Bo nie ma takich wymagań. Zdażyło się, że kurs zrobił pedofil, który już raz został skazany. Pojechał na kolonie i robił to, co pedofile lubią robić najbardziej. Tym razem zamknęli go na dobre, ale co sobie podotykal, to jego.
Kurs na wychowawcę kolonijnego nigdy nie ulega też przedawnieniu. Zwyczajnie nie istnieją procedury cofające to uprawnienie. Możesz wyjść z więzienia po 5 latach za napad z bronią i wciąż jesteś wychowawcą.



Co się nasłuchałem o wypadkach i martwych dzieciach, to moje. Zgarnąłem resztkę entuzjazmu i optymizmu szufelką i włożyłem do słoika. Co będzie, to będzie. To ciężka i odpowiedzialna robota, 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, za psie pieniądze. Ale uwielbiam to i w tym roku także się wybieram na obóz, tym razem jako pełnoprawny wychowawca, a nie praktykant. Karmią cię, masz gdzie spać, las obok, non stop na świeżym powietrzu, rysujesz i grasz z dziećmi w RPGi i jeszcze Ci za to płacą. Żyć, nie umierać. Serce rośnie, jak myślę, że wychowuję kolejne pokolenie nerdlingów i patrzę, jak rosną.




niedziela, 5 czerwca 2011

Dziś nadchodzi zima




Nadchodzi zima!

Saga "Pieśni Lodu i Ognia" Georga R. R. Martina, jedna z moich zdecydowanie najulubieńszych serii książek. Political fiction (uwielbiam), seks i przemoc, zwyrodnialcy, knucie, krętactwo, okrucieństwo, zdrada, okaleczenia, rodowe waśnie, zabijanie bohaterów na prawo i lewo, realistycznie przedstawiony i tętniący życiem świat, brak czarno-białych postaci, każda ma swoje motywacje i cele, każda jest zrobiona z ewidentnym na nią pomysłem. Zdecydowanie polecam najpierw przeczytać książki (jeśli macie akurat czas przebić się przez idącą w tysiące ilość stron, ale gwarantuję, to książki-narkotyk), a dopiero potem serial. Na odwrót to byłoby jak zacząć przygodę z Harrym Potterem od obejrzenia filmów.
W Stanach wyszedł już 5ty tom. Dzięki rosnącej z dnia na dzień popularności serialu telewizyjnego, liczę na szybkie i sprawne pojawienie się go na polskich półkach sklepowych. Oby.

I jeszcze wrzucę dwa nagłówki, które swego czasu zrobiłem, a chyba ich tu jeszcze nie wrzucałem. Jeden dla revampu strony Dolnej Półki, a drugi dla powstałego z popiołów blogu Luny.







sobota, 4 czerwca 2011

Dziś było niesamowicie gorąco



Dostaję paranoi depresyjnej na samą myśl o wakacyjnych upałach.

Terapia zostaje na Kreskotoku. Dziękuję za uwagi.




piątek, 3 czerwca 2011

Dziś przerzucałem się komentarzami z Imaną



Pozdrowienia od Puszkina dla Cookie. I dla Imany, oczywiście.

Hm. To już 15sta Terapia. Zastanawiałem się, czy przy dobiciu do 20stu nie założyć temu mojemu małemu, depresyjnemu projekcikowi własnego kącika w sieci. Miałoby to swoje zalety - przypadkowy czytelnik, zainteresowany tylko komiksem, nie musiałby się przebijać przez moje inne posty i miałby ułatwioną nawigację. Z drugiej strony podoba mi się, że Kreskotok jest takim moim centrem dowodzenia skupiającym obecnie wszystko co robię. Gdyby Terapia się z niego wyprowadziła, znowu byłoby na nim w głównej mierze cicho i bym się rozmienił na drobne.
A co wy o tym myślicie? Pomóżcie mi podjąć decyzję, bo mam trochę zagwozdkę.




czwartek, 2 czerwca 2011