Mój brat Johnny poszedł śladami taty i założył własny teatr uliczny. I poprosił mnie o plakat.
Jak każda latorośl idąca ścieżką utartą przez rodziców, chciał jednak odciąć się od taty i zamiast czerwonego, uważanego za tradycyjny kolor clownów (a mój tata jest najbardziej czerwonym z clownów. Możnaby powiedzieć, że Pantone powinien nazwać po nim jeden ze swoich odcieni czerwieni [HA! Żart dla grafików]) i przywdział zieleń.
Bo, jeśli jeszcze tego nie wiecie, mój tata jest clownem. I tancerzem. I choreografem. Aktorem. Reżyserem. Trochę muzykiem. Szczudlarzem. Kuglarzem. Lalkarzem. Podróżnikiem. I zwycięzcą każdego konkursu "kto ma fajniejszego tatę", w którym biorę udział.
Nagrodą jest satysfakcja.
No więc mój brat rozkręca własny biznes. Jeździ po Polsce i daje przedstawienia. Zawsze była z niego zręczna małpa. Najlepszy kuglarz z trójki rodzeństwa. Mój tata napłodził sobie dzieci, bo zawsze marzył mu się cyrk.
 |
Międzynarodowy festiwal teatrów ulicznych FETA w Gdańsku. 1998 rok. Po lewej ja. Po prawej Jasiek. |
Ale dzieci, jak to dzieci, miały własne plany. Moja siostra obecnie studiuje rzeźbę i robi martwe płody z wosku i kamienne gargulce rzygające wodą. Drobna i niepozorna dziewczynka, ale od noszenia worków z cementem i gliną nabrała nieludzkiej siły. Jest trochę jak taka niepozorna postać z anime, którą wszyscy lekceważą, dopóki nie urwie komuś głowy.
Dość powiedzieć, że na ostatnie święta dostała diamentowe ostrze do swojej piły tarczowej. I siekierę. I chyba młotek.
Trochę się jej boję.
Ale teatru nie rzuciła. Dalej gra i biega na szczudłach. Choć, z tego co wiem, klaunadą się już chyba nie para.
Ja zawsze byłem najsłabszy z rodeństwa, jeśli chodzi o kuglarstwo. Umiem ledwo żonglować trzema piłkami. I jako jedyny nie nauczyłem się jeździć na monocyklu. Ale jak mnie poprosicie, to z radością stanę na rękach.
Chyba jako pierwszy postawiłem się tacie i rzuciłem to wszystko w diabły. Jasne, podróże są fantastyczne, a występowanie przed publicznością to czysta przyjemność, ale nigdy nie miałem cierpliwości do prób i zwykle nie pociągało mnie doskonalenie się w kuglarskiej sztuce.
 |
Międzynarodowy festiwal Brouhaha w Liverpoolu. 2010. Od lewej - moja siostra Kasia, Iwona, dziewczyna taty i Zosia, przyjaciółka rodziny. Ten czerwony na środku to oczywiście mój tata. |
|
Pamiętam, jak kiedyś zamknąłem się w toalecie. Miałem chyba 17, może 18 lat. Tata do nas przyjechał zgarnąć nas na występ i był nieczuły na moje sprzeciwy. Więc zamknąłem się w toalecie. Walenie pięściami w drzwi i ojcowski ton głosu na nic się nie zdały. To była chyba moja pierwsza dorosła decyzja w życiu.
Od tamtej pory występowałem sporadycznie. Potem przestałem w ogóle. Jasne, trochę za tym tęsknię. Zwłaszcza za rozbijaniem się po Europie. Występowałem wielokrotnie w Anglii, Niemczech, Grecji i chyba w każdym zakątku Polski. Ale nie żałuję. Siedzę sobie za biurkiem. Ja i mój automatyczny ołówek. Robię swoje. I jestem szczęśliwy.
Neil Gaiman napisał w "Mirror Mask", że każde dziecko chciałoby uciec z domu i dołączyć do cyrku. Ale dzieci cyrkowców chcą uciec z cyrku i mieć normalne życie. Jest w tym troszkę prawdy.
Ale tylko troszkę.
W każdym razie. Johnny założył Teatr Ja się. Braterska duma. Możecie nawet
polubić go na Facebooku.