Pamiętam GothADS jako porażkę.
Dwóch uznanych wtedy webkomiksiarzy połączyło siły.
Dem pisał scenariusz, ja klepałem rysunki. Z przyczyn mojego charakteru (czyt.: jestem zaborczym bucem) nie lubię współpracować z innymi scenarzystami. Ale gdy Dem do mnie zagaił - po prostu nie mogłem odmówić.
Podejrzewam, że oczekiwania były duże. Ale wyszło jak wyszło. W
założeniach to miał być pierwszy sezon z wielu, ale z Demem uznaliśmy,
że dwóch palących, obijających się gothów nie jest dobrym materiałem na
więcej. A pierwszy sezon zamyka się bardzo ładnym arkiem, więc
przybiliśmy sobie piątkę i rozeszliśmy w swoje strony.
Ale jak teraz przeczytałem wszystkie paski ciągiem, to muszę przyznać - to nie jest takie złe, jak zapamiętałem. Same pojedyncze paski nie są rewelacyjne, więc wrzucanie ich raz w tygodniu bankowo rozrzedziło entuzjazm ludzi. Ale cała historia jest bardzo zgrabna. Główna para gothów jest tak naprawdę pobocznym, komediowym duo, a główną bohaterką jest Alicja, która ma naprawdę fajną drogę przez te 20 pasków jako postać.
Historia ma potencjał. Wierzę, że gdyby Dem do tego usiadł dzisiaj, po
tych sześciu latach, wyrzezałby naprawdę syty scenar. Ale tak to jest.
Robimy słabe projekty, żeby potem zrobić tylko lepsze. Nie ma sensu
wracać do tych starych.
Patrząc na moje rysunki, przypominam sobie moją fazę na pokazywanie akcji z jak najdziwniejszych kątów. Zwłaszcza z góry albo z żabiej perspektywy, często niepotrzebnie i aż do przesady. Co często wtryniało się w czytelność. Korzystam z tego typu ujęć coraz rzadziej. Hm. Chyba będę musiał do nich wrócić i trochę poeksperymentować. Wciąż lubię te kąty.
I chyba GothADS właśnie przycementował moją miłość do rysowania palących ludzi. Nie wiem czemu. Po prostu kocham rysować palących ludzi.
No nic. Dzięki
Dem za tę super przejażdżkę. Było fajnie.