środa, 21 marca 2012
Yorgi: Hipnagogiczny stan Yorgiego Adamsa
W końcu znalazłem chwilkę i przeczytałem pierwszy tom "Yorgiego" i...łał. Jestem pod wrażeniem.
Już pierwsza strona zapowiada świetną rozrywkę. Widzimy na niej portrety i krótki opis wszystkich postaci występujących w komiksie. Z jednej strony dobrze, bo bez tego już w ogóle nie miałbym zielonego pojęcia, co się w Yorgim wyrabia. A z drugiej strony...łał. Jeszcze nie widziałem, żeby ktoś zespoilował mi 3/4 wątków na pierwszej stronie. Najwidoczniej sami autorzy nie wierzą, że czytelnik się połapie o co chodzi w ich opowieści, skoro stosują taki myk już w pierwszym tomie.
Dalej to już tylko przyprawiający o czkawkę karambol skakania akcji z miejsca na miejsce, od postaci do postaci. Pacining to jakiś koszmar - komiks gna do przodu smagany biczem władowanych wszędzie dialogów. 9/10 wiadomości o fabule i świecie nam się mówi. Po co nam pokazać potencjalnie dramatyczne i angażujące wydarzenia? Pfff. O wiele bardziej interesujący i wciągający czytelnika będzie dialog postaci o śmiertelnie znudzonych minach. Motywacje i charakterystykę wszystkich bohaterów mogę podsumować cytatem wyjętym z komiksu - "Roger, nie wiedzieć czemu, szczerze ich nienawidził."
Gdzieś wyczytałem opinię, że Jerzy Ozga za pomocą Yorgiego stał się jednym z czołowych Polskich rysowników
Heh.
O ile postacie są naprawdę solidne, o tyle tła straszą pustką i nudą. S-F powinno serwować fantastyczną wizję nauki. Tymczasem pomieszczenia i tła są sterylne - niestety nie jak w salonach Appla, ale jak na planie filmowym za czasów PRL-u - stół, kilka krzeseł na krzyż i gołe ściany. Dzięki bogom, wszystko to rekompensuje projekt pistoletów używanych przez postacie (uwaga, śmiertelna dawka sarkazmu).
Komiks na 50 stronach próbuje upchnąć masę wątków i bohaterów. Przez całą lekturę czułem się, jakby Yorgi spóźnił się do pracy i biegł za autobusem zawiązując krawat i z bułką w zębach. Nie ma tu chwili na przedstawienie postaci, ich motywacji i pragnień. Historia traktuje cię, jakbyś z góry wiedział, kto kim jest. Nie ma chwili oddechu, bo wszędzie atakują cię dymki z tekstem. Na pierwszej stronie dostajesz kopa w dupę, a przez resztę komiksu spadasz ze schodów.
Niestety, ale jestem zmuszony wyjątkowo zrobić antyreklamę mojemu ulubionemu wydawnictwu. Akcja mająca na celu zaprzyjaźnienie się komiksu z szerszą publiką przy pomocy ceny (19.90zł? BIORĘ!) i dostępności (kioski i salony prasowe)? Owacje na stojąco, KG! Szkoda, tylko, że do tej sztuki wystawiliście tak marnych aktorów.
Jeśli chcecie komiks s-f podobnego formatu, to poczytajcie sobie rewelacyjną "Armadę". Yorgiego mogę polecić tylko i wyłącznie aspirującym scenarzystom - jako przykład "jak nie robić komiksów".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoże w inny sposób, jako "Gdańszczanin, rysownik i twórca komiksowy" powinieneś chociaż przypadkiem coś obok komiksu leżeć. Gdańszczaninem możesz się nazwać zawsze, twórcą komiksowym nie wiem za co? Szanuj ludzi, to będą szanować Ciebie.
OdpowiedzUsuńOzga jest, był i będzie spoko komiksiarzem którego pamiętam choćby z AQQ. Ciebie jakoś nie kojarzę, więc wyluzuj z opiniami o starszych i doświadczonych kolegach.
Jak dla mnie, w prawdziwym życiu mógłby być nawet cesarzem Mozambiku - jego charakter i życie osobiste nie mają nic wspólnego z odbiorem komiksu. Zresztą jak sami wiemy żadne daty nie leczą głupoty, i doświadczony gracz potrafi popełnić durne błędy ; ).
OdpowiedzUsuńO samej recenzji się nie wypowiem, bo niestety w życiu nie miałem w ręce tego dzieła, ale tekst spella wydaje się sarkastyczny na siłę. Fotorelacja z Kapitanem Teatrem w roli głównej była dziesięć razy lepsza.
~Yarvin le Cretin
Od kiedy doświadczenie jest przepustką do wiecznie dobrych recenzji?
OdpowiedzUsuńNie czytałam Yorgiego, ale trafiło w moje ręce parę wychwalanych, wielokrotnie nagradzanych komiksów, które po przeczytaniu miałam ochotę spalić(na ich szczęście nie były moje, więc sobie darowałam).
Widziałam reakcję Spella jak kupował ten komiks, nie dziwi mnie to, że mógł się mocno rozczarować i tym bardziej napisać niepochlebną recenzję.
Teksty "zrób lepiej jak ci się nie podoba" to najgłupsza i najbardziej dziecinna reakcja na krytykę jaka może istnieć.
nie ma co, anty reklama skłania do przeczytania tego Yourgiego.
Usuńmiałem go w łapkach i mi trochę Incala przypomina, ale będę musiał przeczytać teraz kurde - DZIĘKI! ;p
aha, Armada wygląda bosko - ale fabuła? raczej dla młodszych odbiorców. ;p
co do recenzji, to każdy ma prawo do własnego zdania - truizm
Pozdrawiam serdecznie!
Łukasz - Yorgi jest tak zły, że aż dobry. Jest jak film klasy b. Jeśli lubisz czerstwe filmy, to znajdziesz w nim coś dla siebie.
OdpowiedzUsuńA do Armady podchodze jak do Indiany Jonesa - nie czytam jej dla fabuły, ale dla samej radości jazdy.