Co robiłem przez ostatnie pare tygodni? Dobre pytanie.
Dobre pytanie.
Nie pamiętam.
Poza tym dostałem zlecenie na zaprojektowanie trójki superbohaterów i przerobienie ich na serię plakatów dla grupy Parkourowej.
Poniżej kilka pierwszych conceptartów. Siłowałem się z pomysłem i przelewałem na papier co mi ślina przyniosła do głowy. Na tym etapie zastanawiałem się; co jest ważniejsze przy projektowaniu superbohatera? Styl, czy wiarygodność? Peleryna Batmana jest jego symbolem i wygląda zajebiście powiewając na wietrze. Ale jest niedorzeczna, jeśli wziąć pod uwagę bieganie po dachach i walkę wręcz. Dać bohaterowi obcisły, lateksowy strój? Niby jest funkcjonalny, ale skąd na bogów normalny człowiek wziąłby coś takiego (chyba, że ma magiczny pierścień, który tworzy mu strój, albo babcię biegłą w sztuce igły)?
Na tym etapie tworzenia postaci trzeba się zastanowić, co jest dla Ciebie ważniejsze - styl, czy wiarygodność. Ogólnie uważa się, że "style over substance" nie jest najlepszym kierunkiem, (vide projekty postaci Liefielda, ahihihi) ale nie chcemy też wyłącznie suchej i nudnej treści. Nie powinno się więc przesadzać i pójść tylko w jedną stronę. Długie szaliki świetnie się rysuje i wyglądają "cool", ale zupełnie się nie nadają do sztuki swobodnego biegu, z drugiej strony nie chcemy, by nasi bohaterowie biegali w szarych dresach, koniec końców to postać fikcyjna, masz ołówek i kartkę. Baw się! TY tu jesteś bogiem.
Po zrobieniu kilku wstępnych szkiców doszedłem do wniosku, że nie chcę tworzyć superbohaterów. Chcę zwykłych ludzi, zmęczonych niesprawiedliwością, którzy doszli do wniosku, że włożenie maski i obicie paru gangsterkish mord poprawi im dzień. Chciałem stworzyć im kostiumy, które każdy dałby radę zrobić na własną rękę. To nadałoby im jednocześnie realności i pewnego odrealnienia. Jak małe dzieci ubrane w pocięty karton, które bawią się w roboty. Żadnego lateksu i żadnych peleryn.
Zrobiłem więc trochę bardziej konkretne szkice koncepcyjne.
Pierwszy przypadł mi do gustu i wiedziałem, że uderzyłem we właściwe nuty. Za to kolejne dwa były jak mleko, które leży zbyt długo w lodówce. Pachnie i smakuje w porządku...ale 'coś' jest z nim nie tak.
Oprócz trzeciego szkicu. Trzeci był po prostu kartonem skwaśniałego mleka.
Potrzebowałem zebrać moje myśli, więc odszedłem na chwilę od projektu (czyt. dokończyłem komiks do Kolektywu, a potem pojechałem do Oluty na dwa tygodnie). Po dłuższej przerwie, ze świeżym spojrzeniem i pomysłami wyciakającymi mi przez ucho, zabrałem się do pracy.
Urban (nazwa robocza, myślę nad czymś lepszym) to po prostu ten sam szkic, tylko lepiej wykonany. Pomysł naprawdę mi się podobał i w miarę rysowania jego historia sama rozwijała mi się w głowie. Jest najstarszy z grupy i na codzień pracuje w salonie tatuażu. Jego ojciec był wojskowym weteranem i pijakiem, który wypchał synowi głowę nienawiścią do ludzi i wiedzą o broni i walce. To, w połączeniu z jego problemem opanowywania gniewu, tworzy z niego beczkę prochu, gotową wybuchnąć w każdej chwili. Dlatego skacze po dachach w narciarskich goglach i z naostrzonymi na brzytwy ostrzami od łyżew przyczepionymi do przedramieni - kopanie tyłków koi jego nerwy.
Owl odpowiada za informacje. To afroamerykanin zafascynowany kulturą dalekiego wschodu. Posiada szeroką sieć informatorów w postaci bezdomnych żebraków, żuli i nawet kilku członków różnych gangów, których nazywa "swoimi małymi sówkami". Wymienia z nimi informacje za pomocą szyfrowanych graffitti w ustalonych punktach miasta. Bardzo wprawny w sztuce kendo, przedkłada jednak krycie się w cieniu i obserwacją przeciwnika nad machaniem bambusowym mieczem. Na codzień dostawca pizzy.
Zakryłem każdy cal jego skóry i okryłem twarz maską do fechtunku, by nadać mu tajemniczy, nieprzenikniony wygląd.
Kite, jako córka bogatego przedsiębiorcy, dostarcza grupie pieniądze na sprzęt, opłacanie informatorów i przekupowanie policji, by przymknęła oko na coponiektóre ich wybryki. Zawsze uśmiechnięta i ciekawska, wiecznie pakująca się w kłopoty. Prawdopodobnie najwprawniejsza z trójki w sztuce wolnego biegu, zawsze kręcąca salta w oczekiwaniu na poklask. Jako rozpieszczona jedynaczka często zadziera nosa i zawsze chce postawić na swoim.
Zleceniodawca powiedział, że Kite jest za mało seksowna i wygląda jak dziecko. Dodałem jej więc "nieco" krągłości. Cóż, widzę, że do zawodu superbohaterki dodają figurę klepsydry gratis. I tak, tak, Kite to Oluta (ze szczyptą porad stylistycznych od Cietrzewia). Guilty of charge.
Miałem za zadanie jedynie stworzyć wizerunek trójki bohaterów i umieścić ich na paru plakatach, ale po stworzeniu im historii (które tak naprawdę wychodziły same w miarę rysowania) lepiej rozumiem same postacie, ergo lepiej mi się je rysuje.
Na koniec zostawię was jeszcze ze wstępnym szkicem pierwszego plakatu.
Ostatnio miałem trochę wolnego czasu i wróciłem do mojego albumu komiksowego o tramwajach. Wpadnijcie na dniach, to może wrzucę kilka szkiców bohaterów, może kilka przykładowych kadrów. Kto wie.
Dobre pytanie.
Nie pamiętam.
Poza tym dostałem zlecenie na zaprojektowanie trójki superbohaterów i przerobienie ich na serię plakatów dla grupy Parkourowej.
Poniżej kilka pierwszych conceptartów. Siłowałem się z pomysłem i przelewałem na papier co mi ślina przyniosła do głowy. Na tym etapie zastanawiałem się; co jest ważniejsze przy projektowaniu superbohatera? Styl, czy wiarygodność? Peleryna Batmana jest jego symbolem i wygląda zajebiście powiewając na wietrze. Ale jest niedorzeczna, jeśli wziąć pod uwagę bieganie po dachach i walkę wręcz. Dać bohaterowi obcisły, lateksowy strój? Niby jest funkcjonalny, ale skąd na bogów normalny człowiek wziąłby coś takiego (chyba, że ma magiczny pierścień, który tworzy mu strój, albo babcię biegłą w sztuce igły)?
Na tym etapie tworzenia postaci trzeba się zastanowić, co jest dla Ciebie ważniejsze - styl, czy wiarygodność. Ogólnie uważa się, że "style over substance" nie jest najlepszym kierunkiem, (vide projekty postaci Liefielda, ahihihi) ale nie chcemy też wyłącznie suchej i nudnej treści. Nie powinno się więc przesadzać i pójść tylko w jedną stronę. Długie szaliki świetnie się rysuje i wyglądają "cool", ale zupełnie się nie nadają do sztuki swobodnego biegu, z drugiej strony nie chcemy, by nasi bohaterowie biegali w szarych dresach, koniec końców to postać fikcyjna, masz ołówek i kartkę. Baw się! TY tu jesteś bogiem.
Po zrobieniu kilku wstępnych szkiców doszedłem do wniosku, że nie chcę tworzyć superbohaterów. Chcę zwykłych ludzi, zmęczonych niesprawiedliwością, którzy doszli do wniosku, że włożenie maski i obicie paru gangsterkish mord poprawi im dzień. Chciałem stworzyć im kostiumy, które każdy dałby radę zrobić na własną rękę. To nadałoby im jednocześnie realności i pewnego odrealnienia. Jak małe dzieci ubrane w pocięty karton, które bawią się w roboty. Żadnego lateksu i żadnych peleryn.
Zrobiłem więc trochę bardziej konkretne szkice koncepcyjne.
Pierwszy przypadł mi do gustu i wiedziałem, że uderzyłem we właściwe nuty. Za to kolejne dwa były jak mleko, które leży zbyt długo w lodówce. Pachnie i smakuje w porządku...ale 'coś' jest z nim nie tak.
Oprócz trzeciego szkicu. Trzeci był po prostu kartonem skwaśniałego mleka.
Potrzebowałem zebrać moje myśli, więc odszedłem na chwilę od projektu (czyt. dokończyłem komiks do Kolektywu, a potem pojechałem do Oluty na dwa tygodnie). Po dłuższej przerwie, ze świeżym spojrzeniem i pomysłami wyciakającymi mi przez ucho, zabrałem się do pracy.
Urban (nazwa robocza, myślę nad czymś lepszym) to po prostu ten sam szkic, tylko lepiej wykonany. Pomysł naprawdę mi się podobał i w miarę rysowania jego historia sama rozwijała mi się w głowie. Jest najstarszy z grupy i na codzień pracuje w salonie tatuażu. Jego ojciec był wojskowym weteranem i pijakiem, który wypchał synowi głowę nienawiścią do ludzi i wiedzą o broni i walce. To, w połączeniu z jego problemem opanowywania gniewu, tworzy z niego beczkę prochu, gotową wybuchnąć w każdej chwili. Dlatego skacze po dachach w narciarskich goglach i z naostrzonymi na brzytwy ostrzami od łyżew przyczepionymi do przedramieni - kopanie tyłków koi jego nerwy.
Owl odpowiada za informacje. To afroamerykanin zafascynowany kulturą dalekiego wschodu. Posiada szeroką sieć informatorów w postaci bezdomnych żebraków, żuli i nawet kilku członków różnych gangów, których nazywa "swoimi małymi sówkami". Wymienia z nimi informacje za pomocą szyfrowanych graffitti w ustalonych punktach miasta. Bardzo wprawny w sztuce kendo, przedkłada jednak krycie się w cieniu i obserwacją przeciwnika nad machaniem bambusowym mieczem. Na codzień dostawca pizzy.
Zakryłem każdy cal jego skóry i okryłem twarz maską do fechtunku, by nadać mu tajemniczy, nieprzenikniony wygląd.
Kite, jako córka bogatego przedsiębiorcy, dostarcza grupie pieniądze na sprzęt, opłacanie informatorów i przekupowanie policji, by przymknęła oko na coponiektóre ich wybryki. Zawsze uśmiechnięta i ciekawska, wiecznie pakująca się w kłopoty. Prawdopodobnie najwprawniejsza z trójki w sztuce wolnego biegu, zawsze kręcąca salta w oczekiwaniu na poklask. Jako rozpieszczona jedynaczka często zadziera nosa i zawsze chce postawić na swoim.
Zleceniodawca powiedział, że Kite jest za mało seksowna i wygląda jak dziecko. Dodałem jej więc "nieco" krągłości. Cóż, widzę, że do zawodu superbohaterki dodają figurę klepsydry gratis. I tak, tak, Kite to Oluta (ze szczyptą porad stylistycznych od Cietrzewia). Guilty of charge.
Miałem za zadanie jedynie stworzyć wizerunek trójki bohaterów i umieścić ich na paru plakatach, ale po stworzeniu im historii (które tak naprawdę wychodziły same w miarę rysowania) lepiej rozumiem same postacie, ergo lepiej mi się je rysuje.
Na koniec zostawię was jeszcze ze wstępnym szkicem pierwszego plakatu.
Ostatnio miałem trochę wolnego czasu i wróciłem do mojego albumu komiksowego o tramwajach. Wpadnijcie na dniach, to może wrzucę kilka szkiców bohaterów, może kilka przykładowych kadrów. Kto wie.
P.S. - W najnowszym, marcowym numerze Wrocławskiej "Gazety Młodych" jest jeden z moich Stripfieldowych pasków. TU macie spis miejsc, gdzie możecie znaleść ją w wersji papierowej (za darmo, to pismo niekomercyjne), za to TU możecie obejrzeć całość w wersji online.
Zleceniodawca powiedział, że Kite jest za mało seksowna
OdpowiedzUsuńsmutłam
i co to za superbohaterowie bez kostiumu ze spandeksu
Szczerze mówiąc to jakby ją ustawic koło tego pierwszego kolesia, to faktycznie wyglądałaby jak dziecko. Za pierwszym razem wyszła Ci bardzo kreskówkowo.
OdpowiedzUsuńPlakat świetny, choc wydaje mi się, że biust dziewczyny nie powinien się tak rozłazic. Tzn... Włosy, rece, nogi, lecą jej do tyłu, to czemu biust miałby leciec na boki/przód? Weź popodrzucaj Olutę i się przyjzyj, bo głowy nie dam : D.
O, czekaj, juz wiem jak to powiedziec!
OdpowiedzUsuńOd takiego wygiecia tułowia (w tym klatki piersiowej) w przód biust chyba nie powinien się aż tak odznaczac (czyli tak jakby wisial przy jakims normalniejszym pochyleniu). Chyba głównie mi chodzi o tą lewą (nasze lewo) pierś.
Hihi, Ima robi wywód na temat biustu.
O bogu! Jeszcze, jeszcze, jeszcze! Superbohaterowie (Łiiiii!)
OdpowiedzUsuńPlakat mega, choć Imana ma rację z cyckami. Trochę rozlazłe :P
Ima, Nietoper, dziewczyna na plakacie była wzorowana na tym zdjęciu - http://browse.deviantart.com/photography/?q=backflip&order=9&offset=72#/d1bpqpz
OdpowiedzUsuńNie wiem, może macie racje. Rysowanie kobiet i ich krągłości to moja bolączka. Wolę starych i pomarszczonych mężczyzn.
No i zauważ czym się różni biust tej dziewczyny od tej Twojego wykonania. Logiczne by to było, gdyby kobiecy biust był dwoma twardymi kulami przyklejonymi do klaty, wtedy faktycznie przy wypinaniu klatki piersiowej w ten sposób by bardziej odstawał. Niestety to trochę bardziej skomplikowane.
OdpowiedzUsuńHej, mnie się poprzednie rysunki Kite podobają. Dopóki mi nie pokazałes tego zdjęcia na którym się wzorowałes to też nie byłam pewna jak to rzeczywiście powinno wyglądac.
Może weź jej lewego cycka trochę bliżej, żeby nie wyglądało, że jej się tak na dwie strony świata rozjeżdżają i będzie gitez majonez :P Lub nie zaznaczaj jego przyśrodkowej krawędzi, bo bluzki zazwyczaj tak bardzo się nie opinają, staniki też trochę zmieniają "ogląd".
OdpowiedzUsuńBoże, czuję się tak cholernie głupio usiłując Tobie dawać rady odnośnie rysowania...
Zobaczyć, że ktoś wreszcie robi komiks, jaki chciało się od lat poczytać - joy. Dyskusja o latających cyckach (i udział Imy w tejże dyskusji) - dodatkowy uśmiech!
OdpowiedzUsuńApeluję o sprawdzenie poczty!
OdpowiedzUsuń