czwartek, 16 października 2014

Mini recenzje - Chińskie bajki


 Na MFKiG wpadłem na stoisko Hanami w jednym, konkretnym celu - kupić czwarty tom "Pluto". Bo mam taką tradycję, że na każdym festiwalu kupuję sobie kolejny tom tej mangi. Śmieję się, że się nią "rozkoszuję".

Tymczasem sprzedawczyni wypaliła do mnie, że jeśli kupię najnowszy komiks Jirō Taniguchiego, to będę mógł sobie wybrać dwa jego inne albumy za pół ceny.

Spuściłem wzrok i po cichu przekląłem pod nosem. Zamiast z jednym, odszedłem od stoiska z czterema komiksami.



Odległa dzielnica (Jirō Taniguchi)

Pomysł tak oczywisty, że aż dziw, że wcześniej się z nim nie spotkałem. Mężczyzna w średnim wieku w tajemniczych okolicznościach cofa się w czasie, stając się sobą w wieku 14 lat. Jednak z wiedzą i doświadczeniem 48 latka.

Historia ma nieśpieszne tempo. Beztroska gimnazjalisty przeplata się z goryczą dorosłego mężczyzny. Intryga jest bardzo dobrze prowadzona. Pytania, jakie stawia manga potrafią dać chwilę zadumy. Profeska na najwyższym poziomie.

Aż zapragnąłem więcej historii z tym samym wątkiem (dorosły cofa się do czasów dzieciństwa), ale z innym protagonistą. Jeśli lubicie komiks obyczajowy, to pozycja obowiązkowa.

10/10 – powinno być lekturą szkolną

 

Samotny smakosz (Jirō Taniguchi, Masayuki Kusumi)

No więc tego. Ten komiks nie ma fabuły.

Nie żartuję.

Nie ma fabuły. Po prostu nie ma. Przez 200 stron jakiś losowy facet łazi i je rzeczy. To wszystko. Można by polemizować, że manga skłania czytelnika do odwagi w próbowaniu nowych rzeczy. Do świadomego jedzenia i rozkoszowania się potrawami. Co jest tak rzadkim w naszych czasach zjawiskiem. Wszyscy jedzą, wpatrując się w jakiś ekran, przeżuwając bezmyślnie.

Tylna okładka informuje mnie, że w samej tylko Japonii komiks sprzedał się w ponad 4ro milionowym nakładzie. I jest bazowany na nim serial. Który ma już cztery sezony. Cztery sezony faceta chodzącego i jedzącego rzeczy.

Hm. Co kto lubi.

Może serial jeszcze zrozumiem, ale w mandze o jedzeniu brakuje jednej, ZAJEBIŚCIE ważnej rzeczy – koloru. Bez niego, choć sprawnie narysowane, potrawy wyglądają nijako. To jakby słuchać opery w mono.

Całość najlepiej podsumowuje mój ulubiony cytat z komiksu – "Bo w życiu chodzi o to, żeby wkładać rzeczy do ciała".

3/10 – Słaby foodporn



Zoo zimą (Jirō Taniguchi)

Zawsze się zastanawiałem, jak wygląda życie rysownika komiksów w Japonii. Dlatego kupiłem tę mangę w ciemno. Bo właśnie o tym jest.

No. W większości.

"Zoo zimą" to typowy slice of life. Śledzimy losy chłopaczka, który przeprowadza się do Tokio i zostaje asystentem uznanego mangaki. Patrzymy, jak cała ekipa asystentów z mistrzem na czele niemiłosiernie zapierdala po nocach, nie raz nie śpiąc po 48 godzin (Projekt 24h to przy tym pikuś). W przerwach między rysowaniem pojawia się wątek pierwszej, młodzieńczej miłości (mueh).

Jeśli jesteście ciekawi, jak pracują mangacy i lubicie komiksy obyczajowe, to polecam. Czyta się bardzo przyjemnie.

7/10 – Dobre czytadło



Pluto (Naoki Urasawa na podstawie "Astro Boya" Osamu Tezuki)

Ludzie śmieją się, że Peter Jackson nakręcił trzy filmy na podstawie jednej książki. Tymczasem Naoki Urasawa zrobił z jednego odcinka "Astro Boya" ośmiotomową mangę.

Wspaniałą, wspaniałą mangę.

Najnowocześniejsze roboty na świecie zaczynają ginąć, a przy ich zmaltretowanych skorupach znajdują się znaki rogów. Zabijani są też znani naukowcy i działacze na rzecz praw robotów. Kto się dopuszcza tych morderstw? Maszyny nie mogą zabijać ludzi. Lecz zwykły człowiek nie dałby rady super-robotom.

Co tu dużo mówić. "Pluto" jest super. Suspens. Intryga. Kawał sytego, detektywistycznego s-f. Bo pomimo tego, że komiks w dużej mierze jest o super robotach, to jest to zdecydowanie kryminał, nie naparzanka.

Dwa pierwsze tomy naprawdę trzymają w napięciu i za cholerę nie wiadomo, co się dzieje. Trzeci odpowiada na część pytań, ale stawia wiele nowych. Obecnie jestem przy czwartym. Stąd brak oceny. Ale polecam mocno. Zwłaszcza ludziom, którzy mają ochotę na jakąś sytą mangę, która jest dłuższa, ale nie ciągnie się przez dwucyfrową liczbę tomów.

yo/10 - Yo



W ogóle bardzo polecam wydawnictwo Hanami. Zawsze jak mam ochotę na dobrą mangę, to wiem, że na bank coś będą dla mnie mieli.

Zwłaszcza, jeśli jesteście jednymi z tych ludzi, którzy krzywią się na dźwięk słowa "manga" i przewracając oczami zaczynają mamrotać coś o "głupich Naruciakach" i "chińskich bajkach". Spróbujcie u Hanami. Manga to nie tylko taśmowa napierdalanka dla chłopców i kretyńskie romansidła dla dziewczyn.

Nie, żeby było coś złego w napierdalankach i romansidłach.

Co kto lubi.

Ja nie lubię.




15 komentarzy:

  1. wkładanie rzeczy do ciała wtf... ja tam już wolę napierdalanki :o

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podobają mi się te Twoje recki komiksów, bo krótkie, masz przyjemny styl pisania, konkretne no i wiem, że znasz się na rzeczy, bo śledzę Twoje komiksy od paru lat :)
    Bardzo lubię Hanami, to moje ulubione mangusiowe wydawnictwo, ale akurat żadnego z tych komiksów jeszcze nie mam, a teraz wiem, że bardzo je chcę. A już zrobiłam w tym miesiącu zakupy komiksowe, damn you :<
    (Nie mogę uwierzyć, że Tramwaje są już gotowe i że je mam :3)
    Napierdalanki i romansidła też są fajne, zią. Wszystko zależy od tego jak zrobione - przez Jojo's Bizarre Adventure myślałam, że tasiemcowe szoneny w końcu się przejadają i psują. No ale ja mam wybitnie shit taste :)
    Tak na marginesie, Waneko ostatnio ogłosiło konkurs na krótką "mangę" i jako jeden z rekomendowanych materiałów dla początkującego komiksiarza polecili Twój poradnik - niestety, tę wersję bez komentarzy :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że recki się podobają. Jeszcze troszkę ich będzie.

      Co do "napierdalanek dla chłopców". To po prostu w większości niekończące się seriale. A ja wolę zwarte i zamknięte historie. Poza tym one ciągle muszą same siebie przebijać i dawać coraz wyższe stawki, co zawsze kończy się atakami rozwalającymi całe lasy i walki z bogami. Tracę wtedy zainteresowanie.

      Co do "romansideł" to nie. Po prostu nie. To nie dla mnie.

      Co do konkursu Waneko - łaaaaaat xD. Dzięki za cynk :D. Serduszko rośnie.

      Usuń
    2. Ej, ej, a co byś mi poleciła z Hanami?

      Usuń
    3. O, fajnie, że będzie więcej :3

      Nom wiem, że nie każdemu takie napierdalanki podchodzą, mnie też irytowało to, jak się praktycznie każdy tasiemcowy sionen w końcu psuje (nawet Dragon Bul. There' I said it.), dopóki nie odkryłam Jojo, które ma wprawdzie te 27 lat, ale i osiem różnych części, dzięki czemu rozwalanie planet jest kinda sorta tylko raz i kinda sorta ma sens.

      Romansideł parę lubię, ale nawet nie wiem za co, więc nawet nie będę ich bronić :)

      Jeśli o polecanki chodzi, to tak: moim ulubionym mango ever jest Muzyka Marie, koniecznie oba tomy naraz. Jeśli nadal interesuje Cię życie mangaki, polecam Dziennik z Zaginięcia - mniej o robieniu komiksów, a bardziej o problemach z nim, w tym bezdomności i alkoholiźmie, w bardzo atrakcyjnej formie (tak, WIEM jak to brzmi). Aktualnie czytam Pitu pitu i podoba mi się bardzo, ale to bardzo specyficzny komiks, którego nie polecałabym w ciemno, w odróżnieniu od dwóch poprzednich :) Bardzo podobało mi się też Duds Hunt, ale z nim jest taki problem, że to jednorazówka, bo ma fajny plot twist.
      Hej, pytanie, jeśli ewentualnie będę robić blognotkę o Ostatnim Przystanku, mogę sobie pożyczyć te plansze i kadry, które wrzucałeś na tego bloga?

      Usuń
    4. Jasne, pożyczaj co chcesz.

      Dzienniki z Zaginięcia mnie z miejsca zainteresowały tematyką, po czym szybko odstraszyly pokracznie cartoonową kreską, która jakoś mi nie podchodzi. Pewnie w końcu się przełamię i przeczytam.

      Dzięki, zainteresuję się Muzyką Marie. Może Duds Hunt też, bo słyszałem dość pochlebne opinie o nim.

      Usuń
    5. Czo ten Blogspot, najpierw wywala nieczytelne kapcze, a teraz błąd dodawania komcia O_o

      Eniłej, jeszcze raz: faktycznie Dziennik ma trochę dziwną tę kreskę, ale raz, że ówczesny styl Azumy (nie wiem jak teraz) to było takie przesłodzone Shoujo McShoujo, więc zupełnie nie nadawałoby się do tej tematyki, a dwa, że już na pierwszej stronie autor tłumaczy, że "realistyczne rysunki byłyby takie mroczne i dołujące". No ale rozumiem, że każdy lubi różne rzeczy, ja actually zwracam ogromną uwagę na styl graficzny rzeczy :) Nie wiem, może spróbuj przejrzeć w jakimś sklepie najpierw? Pożyczyłabym Ci, gdybyś nie mieszkał tak daleko :)

      Usuń
    6. Okej, poprawka, bo actually grzebnęłam teraz za jego wcześniejszymi pracami - jego mangi to totalny lolicon, roboty molestujące małe dziewczynki i tak dalej xD

      Usuń
    7. Roboty, dziewczynki, sounds fun xD
      Ja sie do Taniguchiego dorwać cos nie mogę albo nie ma albo nei mam pieniedzy...
      A romanse bywają fajne, zwłaszcza jak nie są w szkole, tylko są łądnie osadzonym romansem historycznym do którego autorka zrobiła research, yup, to Kaoru Mori ;] (no za coś w końcu ta nagroda na komiks zeszłego roku była, nie?)

      Usuń
  3. O ile dobrze pamiętam w "Osiedlu promienistym" był motyw dorosłego który zmienił się w dziecko, ale nie został jakoś rozwinięty. W ogóle było tam milion wątków mimo, że to komiks jednotomowy więc nie pamiętam nawet o czym to było :) Tak czy siak polecam bo rysunki autora, Inio Asano są jak na mangę bardzo nietypowe i przepiękne.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Pomysł tak oczywisty, że aż dziw, że wcześniej się z nim nie spotkałem. Mężczyzna w średnim wieku w tajemniczych okolicznościach cofa się w czasie, stając się sobą w wieku 14 lat. Jednak z wiedzą i doświadczeniem 48 latka."

    Ekhm... "Ferdydurke"? Polecam, 10/10. I nawet jest lekturą szkolną! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nienawidzę Ferdydurke xD Jeśli dobrze pamiętam, to książka, którą trzeba czytać z deszyfratorem "co autor miał na myśli", bo tam nawet łydka jest czegoś metaforą .

      Ale ty chyba lubisz Ferdydurke, z tego co pamiętam. No i dobry przykład, że taki trope jest już wśród lektur szkolnych. Dzięki. :D

      Usuń
  5. Zgadzam się, co do Hanami. Mają świetne, undergroundowe, acz dość wysoko na poziomie mangi. Moja ulubiona to m.in. Balsamista czy Ratownik (powinieneś przeczytać, polecam xP).
    ~Ada

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam!
    Miałem problemy z studiowaniem języka chińskiego, zawsze brakowało praktyki. I
    pewnego razu znalazłam centrum Preply
    http://deccoria.pl/forum/temat,77,9593,5
    Ogromny wybór, możliwość
    korepetycji z języka chińskiego online z nośnikami mowy „native speaker”.
    Zajęcia są na Skypa, jest to bardzo wygodnie i korzystnie. W Preply bywają
    różne rabaty, można otrzymać lekcje
    nawet za darmo! Również ogromny i
    najszerszy wybór korepetycji dla dzieci,dla dorosłych i firm.
    Indywidualne podejście. Wykwalifikowani wykładowcy w Gdańsku!
    nauka przez Skype jest bardzo efektywna i intensywna !
    Rezultat nie zmusi czekać!
    Polecam bardzo korepetycje i szkoły Preply z chińskiego !

    OdpowiedzUsuń
  7. Chinski uczyć czy nie?Samodzielnie przestudiować mowę jednocześnie i prosto, i skomplikowano. Poprawnie organizujecie swoje zajmowanie, wybierzcie odpowiednią metodykę, znajdziecie dobre podręczniki i słowniki - i nauczanie może nawet przekształcić się na hobby.
    Moje osobiste doświadczenie to kompania Preply-studiowanie języka metodą callana.Organizacja Metody Callana opracowała metodę, która skraca 4-krotnie czas studiowania języka. Szybkie tempo nauki pozwala pokonać nudę i dekoncentrację, a starannie opracowany system powtórek pomaga w trwałym zapamiętaniu materiału. W Preply zawsze jest możliwość studiowania języka na Skype z native speakerem. Również ogromny i najszerszy wybór korepetycji dla dzieci i firm. Na przykład nawet skomplikowany język jak chiński łatwo możecie przestudiować przez skype.Ogromny wybór, możliwość korepetycji z języka chińskiego online z nośnikami mowy "native speaker". Zajęcia są na Skypa, jest to bardzo wygodnie i korzystnie. W Preply bywają różne rabaty, można otrzymać lekcje nawet za darmo! Wykwalifikowani wykładowcy ! Indywidualne podejście.http://preply.com/pl/chiński-przez-skype

    OdpowiedzUsuń