środa, 4 kwietnia 2018

Pisanie scenariusza komiksowego ze Spellem! - cz. 1: Proces pisania scenariusza






Przez ostatnie bodaj trzy lata napisałem pięć z groszem pełnometrażowych scenariuszy komiksowych. 

Z czego większość trafiła do szuflady.

Pisząc je, a zwłaszcza kończąc pracę nad moim ostatnim scenariuszem, miałem wiele przemyśleń na temat pisania scenariuszy do komiksów. Więc uznałem, że hej!

Podzielę się nimi i napiszę poradnik.

Jednocześnie zaznaczam, że nie studiowałem scenopisarstwa. Nie czytałem też żadnych mądrych książek na ten temat napisanych przez profesjonalistów (poza “Księciem” Niccolo Machiavellego, najlepszym poradnikiem do pisania antagonistów, zwłaszcza tych przy władzy).

Jestem samoukiem-pasjonatem, który wstaje rano, żeby rysować komiksy, a wieczorem idzie spać, żeby mieć energię rysować je dalej następnego dnia.

Ale dobra.

Poniższy poradnik został podzielony na dwie części: 

1. Proces pisania scenariusza - w którym opowiem, jak wygląda mój proces pracy nad scenariuszem, od pomysłu do storyboardów.

2. Zasady kciuka - w którym podzielę się moimi luźnymi przemyśleniami na temat pisania postaci, dialogów, fabuły i takich tam.

Gotowi?

No to hop!




Zważcie, że tytuł tego poradnika nie brzmi “jak się pisze scenariusze komiksowe”. Każdy ma swoje własne metody i upodobania.

Pamiętam spotkanie z Neilem Gaimanem na pierwszym Warszawskim Spotkaniu Komiksowym, na jakim byłem. Poczciwy i bardzo sympatyczny Gaiman opowiadał o współpracy z jakimś pisarzem. Współpisarz zapisywał wszystko na małych karteczkach, które układał w chronologiczną linię i dowolnie przestawiał. I bardzo się zdziwił, że jak to, że Gaiman tak nie robi?

Przecież tak się robi!

A ja robię tak. Jak napiszę poniżej. Zapraszam do sugerowania się, ale nie odlewania moich metod w żelazie.

Proces pisania scenariusza podzieliłem na cztery etapy:
1. Pomysł
2. Szkic scenariusza
3. Pisanie scenariusza
4. Storyboard










Pro tip: nigdy nie pytaj, skąd się bierze pomysły.

To pytanie zadają albo początkujący dziennikarze, albo fani, którzy desperacko chcą zagadać do swojego ulubionego autora/autorki, ale nie bardzo wiedzą o czym rozmawiać.

Warto spytać, skąd wziął się pomysł na konkretne dzieło stworzone przez danego autora. Czasami trafisz na ciekawą historię kryjącą się za inspiracją do opowiedzenia konkretnej historii. Czasami na wzruszenie ramion.

Ale nie pytaj "łał, robisz takie super rzeczy, skąd bierzesz na to wszystko pomysły?" 

Widzisz, wszyscy chłoną kulturę. A jeśli robisz to świadomie i z chodź cieniem zainteresowania - na pewno masz jakiś pomysł. Spytaj dowolnego przechodnia - ci co grają w gry video mają pomysł na własną grę. Ci co oglądają dużo filmów mają pomysł na własny film.

Różnica między konsumentem kultury a jej producentem jest najzwyczajniej taka, że ten drugi ma energię, chęć i pasję, by poświęcić setki godzin, żeby z mglistego pomysłu squattującego w twoich szarych komórkach stworzyć coś rzeczywistego i pięknego.






Zuch! To co teraz?

Nie pisz scenariusza.

Zanim zacznę przelewać pomysł na papier mogą minąć lata.

Pomysł jest jak dobry ser. Musisz mu pozwolić poleżeć na półce i pooddychać. Dojrzeć. Obracać go w myślach jak kostkę rubika, kiedy wylegujesz się w wannie albo patrzysz przez okno jadąc komunikacją miejską.

Bez pośpiechu.

A kiedy idziesz spacerem wzdłuż głośnej ulicy, pogrążony we własnych myślach i nagle coś *klika*? Nagle odnajdujesz motywację postaci? Albo wymyślasz zakończenie opowieści? Jakbyś nagle znalazł brakujący puzzel pod kanapą?

To moje ulubione uczucie na całym świecie.

Nie ma dla mnie nic bardziej wyczerpującego, niż pisanie na siłę. Wskakiwanie w pomysł bez przemyślenia całości i wlepianie ślepego spojrzenia w biel pustego dokumentu tekstowego na monitorze. Spróbujcie, jeśli chcecie się poczuć, jakbyście byli psychicznie przewłóczeni koniem przez całą wieś zajmującą się produkcją żwiru.

Poza tym pisząc na siłę często sięgamy po pierwsze, co nam przyjdzie do głowy - a to najczęściej są wyświechtane teksty i od dawna przemielone już motywy.

Moje palce dotykają klawiatury dopiero, kiedy czuję, że nie jestem już w stanie popchnąć pomysłu dalej tylko o nim myśląc.

Jeśli chcecie, polecam założenie zeszytu z pomysłami do prowadzenia notatek. Ja akurat nie pamiętam, co jadłem wczoraj na obiad, ale mam to szczęście, że moja głowa ma drobiazgowe archiwum każdego pomysłu, który kołacze mi się po głowie.






Więc po głowie kołacze ci się już jako tako przemyślany pomysł na komiks. Wiesz, w jakich będzie klimatach, kto jest głównymi postaciami i co się właściwie będzie w nim działo. Pora postawić sobie kilka pytań.

O czym jest ta opowieść?

Warto wiedzieć o czym chcesz opowiedzieć, zanim jeszcze zaczniesz o tym opowiadać. Co jest myślą przewodnią historii? I jakie są twoje przemyślenia na jej temat?

Jak przedstawione w historii postacie odnoszą się do myśli przewodniej?

Jak wydarzenia w historii odnoszą się do myśli przewodniej?

W dobrze skonstruowanej opowieści nie ma żadnych zbytecznych wątków i postaci. Od wszystkich elementów można przeprowadzić strzałkę do głównej myśli przewodniej.

Dobra opowieść ma też kilka warstw. To dobrze zszyta historia, którą każdy jest w stanie zrozumieć i docenić. Ale ma także drugie, a może i trzecie dno dla tych co bardziej świadomych i dociekliwych odbiorców.

“Piękna i Bestia” to nie tylko bajka o miłości z ładnymi piosenkami. To historia o patrzeniu w głąb, nie ocenianiu książki po jej okładce. O tolerancji i akceptacji.

“Hellboy” to nie tylko komiks akcji o tłuczeniu się z nazistami i mitologicznymi potworami. To świadomy hołd pulp-fiction i opowieść o walce ze swoim przeznaczeniem i rolą narzuconą przez innych.

Jeśli tworzysz abstrakcyjną historię, która powierzchownie jest bełkotem i zmusza odbiorcę do jej analizy i interpretacji, żeby cokolwiek z niej wyniósł - nie jestem zainteresowany. Dla mnie historia to coś więcej, niż banda metafor powrzucana do jednego wora.

Jeśli tworzysz historię, która nie skrywa pod sobą jakiejś głębszej myśli, jest tylko pustą wydmuszką eksplozji, laserów z dupy i akcji, albo jest tylko pretekstem do rysowania wielkich robotów - nie jestem zainteresowany. Dobre opowieści mają do zaoferowania coś więcej, niż tylko ładne obrazki.

Dlaczego chcesz opowiedzieć tę historię?

Czy w tej opowieści jest zawarta refleksja, którą chcesz się podzielić? Czy może samemu szukasz odpowiedzi na pewien trudny temat, a medytacja nad nim w formie komiksu jest twoją formą jej poszukiwania? A może zawsze chciałeś zrobić komiks w gatunku, którego jesteś wielkim fanem?

Żadna odpowiedź nie jest tu właściwie zła.

Po prostu pamiętaj, że dobrze jest wiedzieć po co to robisz. Zwłaszcza w przypadku tworzenia pełnometrażowego komiksu, nad którym możesz spędzić nawet i kilka lat. Jeśli nawet ty nie wiesz po co opowiadasz tę historię, nie masz do niej pasji...to po co twoi czytelnicy mają się nią przejmować?






Nadchodzi czas, gdy wałkujesz pomysł w głowie i nie wychodzi już nic nowego. Zadajesz w kółko te same pytania i dostajesz te same odpowiedzi.

Pora przekuć go w materię.

Zaczniemy od szkicu scenariusza. To jakby nasz plan działania - zakreślimy całą opowieść grubymi kreskami, nie skupiając się na szczegółach.

Przez cały czas pisania pamiętaj o myśli przewodniej komiksu!

Jeśli masz z tym problem, zapisz ją sobie na karteczce dużymi literami i walnij na ścianę w widocznym miejscu.






Pierwsze, od czego zaczynam, to przeprowadzenie inwentaryzacji najważniejszych postaci opowieści. Kto i po co.

Co wygląda mniej-więcej tak, jak na poniższym schemacie:


Imię postaci 

Opis: Powierzchowny opis postaci na 3-4 linijki. Wyobraź sobie, że opisujesz ją komuś, kto nie czytał twojego komiksu i unikasz spojlerów.

Charakter: Kolejny opis na 3-4 linijki. Ale tym razem bardziej dogłębny. Jaki jest jej charakter? Jaka jest jej motywacja? Tu będzie tona spojlerów. Nie musisz rozpisywać całej historii postaci i jej portretu psychologicznego na kilka stron. Wystarczy kilka ogólnych linijek.

Cel: Po co ta postać znajduje się w opowieści.

Pytania: Jakie pytania stawia ta postać głównej myśli przewodniej opowieści? Na tym etapie pisania scenariusza nie musisz znać na nie odpowiedzi. Może nigdy ich nie poznasz. Ale pisząc sceny związane z tą postacią warto mieć te pytania na uwadze.


Jako przykład weźmy coś, co znają wszyscy - Gwiezdne Wojny. Pamiętajcie, że rozpisujemy te postacie tak, jakbyśmy niekoniecznie mieli pełne pojęcie o wydarzeniach toczących się w trylogii. W końcu piszemy dopiero szkic scenariusza.



Myśl przewodnia: Walka dobra ze złem.


Darth Vader
Opis: Mroczny lord ciemniej strony mocy zakuty w czarną zbroję, noszący długi, czarny płaszcz. Okrutny i nieznoszący sprzeciwu. Wszyscy się go boją, zarówno jego wrogowie, jak i podwładni. Prawa ręka imperatora. 

Charakter: Czarna zbroja skrywa słabość Vadera - jego wyniszczone ciało, trzymane do kupy jedynie za pomocą cyberwszczepów. Jest ojcem Luka, do którego czuje sprzeczne emocje. Wierność złemu Imperatorowi walczy w nim z ojcowską miłością.

Cel: Główny antagonista, który będzie ścigał naszych bohaterów. Super badass. W walce dobra ze złem reprezentuje zło, które ma jeszcze szansę na odkupienie.

Pytania: Czy zło ma szansę na odkupienie? Czy popełnione zło można naprawić?

- - -

Han Solo

Opis: Przystojny, zabawowy przemytnik. Kapitan statku kosmicznego. Nie bierze niczego na poważnie. Liczą się dla niego tylko pieniądze i on sam.

Charakter: Tak naprawdę potrzebuje pieniędzy, bo zadłużył się u kosmicznych gangsterów. Rzucanie żarcików to jego sposób na radzenie sobie ze stresem i ukrywanie swoich prawdziwych emocji.

Cel: Wprowadzenie humoru, kontrast z poważnym Obi-Wanem i naiwnym Lukiem. W czarno-białej walce dobra ze złem reprezentuje odcienie szarości. Do końca nie wiemy, po której stronie stanie.

Pytania: Czy w walce dobra ze złem trzeba stanąć po jakiejś stronie? Czy można ignorować zło? Czy można przedkładać własne dobro nad dobro ogółu?


Takie rozpisanie postaci pomoże nam skupić się na ich esencji. Jeśli w trakcie pisania scenariusza zatniecie się, nie będziecie wiedzieli, jak dana postać powinna na coś zareagować, albo coś wam zgrzyta w jej zachowaniu, to warto wrócić do tej krótkiej charakteryzacji. Przeczytać raz jeszcze, jaką rolę pełni w historii i co za jej pomocą chcemy opowiedzieć.




Rozpisaliśmy garnitur najważniejszych postaci. Przejdźmy do napisania naszej mapy wydarzeń!

Czyli co się dzieje i w jakiej kolejności, scena po scenie. Nie musimy się bardzo rozpisywać. Ja robię to tak:

NUMER SCENY
Kilka linijek o tym, kto i co robi w danej scenie. Warto zaznaczyć, jeśli postacie rozmawiają o czymś ważnym.

Cel sceny: Jaki cel ma ta scena? Czy popycha akcję do przodu? Czy porusza myśl przewodnią? Czy buduje klimat? Czy rozwija bohaterów?


Kontynuując przykład Gwiezdnych Wojen, rozpiszmy w ten sposób kilka pierwszych scen IV epizodu.


SCENA 1
Statek kosmiczny Imperium ściga statek księżniczki Lei. Abordaż Darth Vadera. Księżniczka Leia wgrywa R2-D2 plany Gwiazdy Śmierci. Pojmanie księżniczki. Ucieczka robotów.

Cel sceny: Wciągnięcie widzów przez rozpoczęcie filmu sceną akcji. Przedstawienie postaci Darth Vadera, księżniczki Lei, C3-PO i R2-D2. Zawiązanie fabuły.


SCENA 2
Rozmowa pojmanej Lei i Vadera. Vader oskarża Leię o spiskowanie z rebeliantami. Vader wyjawia oficerowi, że szuka sekretnej bazy rebeliantów. Vader dowiaduje się, że planów, których szuka, nie ma na statku. Rozkazuje wysłać oddział na planetę, na której wylądowały zbiegłe roboty.

Cel sceny: Wstępne zarysowanie konfliktu między Imperium i rebeliantami. Przedstawienie motywacji Vadera. Wprowadzenie zagrożenia - Vader wysyła pościg za robotami.


SCENA 3
C3-PO i R2-D2 wylądowali na Tatooine - pustynnej planecie. Kłócą się i rozdzielają. Obaj zostają pojmani przez Javy - rasę pustynnych zbieraczy złomu.

Cel sceny: Rozwój postaci R2-D2 i C3-PO. Rozbudowa świata i klimatu. Przemieszczenie bohaterów.


Każda scena powinna wnieść przynajmniej jedno z poniższych:
1. Popchnięcie fabuły do przodu.
2. Rozwój jednej lub kilku postaci - ich motywacji lub charakteru.
3. Budowanie świata.
4. Tworzenie klimatu opowieści.
5. Nawiązanie do myśli przewodniej.


Im więcej z powyższych elementów wnosi scena, tym lepiej. Różne opowieści mają też w tej sytuacji różne priorytety. Łażenie z latarką po ciemnym korytarzu nawiedzonego domu ani nie rozwija postaci, ani nie popycha fabuły do przodu, ale tworzy klimat opowieści - esencję każdego horroru.

W prostym akcyjniaku o nowojorskich glinach pewnie nie będzie dużo budowania świata - wszyscy wiemy jak wygląda Nowy Jork. Za to epicka opowieść fantasy będzie rozrzucać broszurki geograficzno-historyczne na prawo i lewo.

I tak dalej.

Rozbicie wydarzeń na takie pokrótce opisane sceny pomoże nam spojrzeć na całą historię z szerszej perspektywy. Możemy zobaczyć, jak postacie trafiają z punktu A do B, kiedy wprowadzamy jaką postać, kiedy postacie pozyskują jakie informacje, et cetera.

A jeśli potem będziemy chcieli zmienić kolejność niektórych scen, zamiast scrollować przez dziesiątki stron dialogów i opisów przyrody, wystarczy, że rzucimy okiem na naszą ładną, skompresowaną podglądówkę wydarzeń.






No, to pora na prawdziwą robotę!

NAPISZMY TEN SCENARIUSZ!





Moja pierwsza wersja scenariusza to pisanie na pałę, jak Arnold Schwarzenegger wysyłający bandziorów do piekła w “Commando”. Żadnego obracania się za siebie, żadnego wracania do poprzednich scen i nanoszenia poprawek. Jeśli teraz zaczniesz nanosić poprawki, to nigdy nie skończysz pisać. Będziesz miotać się w te i we wte i sam się pogubisz w różnych wersjach wydarzeń i wątków.

Pisz, pisz, pisz. Pisz aż do słowa “KONIEC”.

Nie przywiązuj się jakoś mocno do niczego. I tak będziesz to poprawiać (po kilka razy).

Ja już w tej wersji rozpisuję dialogi. Jeśli sprawiają ci za duże problemy, możesz po prostu w pierwszej wersji scenariusza tylko zanotować o czym w danej scenie rozmawiają postacie.

A co z rozpisywaniem historii na kadry i strony? To w dużej mierze zależy od tego, czy jesteś też rysownikiem. Jeśli nie, lepiej napisz historię w formie opowiadania, a podział na kadry skonsultuj z rysownikiem na etapie storyboardów.

Dla przykładu - oto przykładowa strona ze scenariusza, nad którym aktualnie pracuję:




To akurat strona już po poprawkach, prawie sfinalizowana. Pisząc scenariusz staram się rozpisywać wszystko już na poszczególne kadry (każdy akapit to osobny kadr), w głowie wizualizując sobie, jak będą wyglądać. Ale ile kadrów wejdzie na stronę, ile stron będzie mieć komiks - tym zajmę się już przy storyboardach.






Napisaliśmy pierwszą wersję scenariusza! Hura!

Tak, jest jak krzywy, rozklekotany domek, który przewróci się z hukiem, jeśli głośniej pierdniesz.

Ale jest!

Teraz załatamy wszystkie dziury i wstawimy drzwi, żeby można było w ogóle wejść do sypialni. Pora nanieść wszystkie poprawki, które przyszły nam do głowy przy pisaniu.

Przy tej fazie pisania warto zwizualizować sobie w głowie wszystkie sceny. Komiks to przecież wizualne medium. Możesz wstępnie poukładać sobie kto gdzie stoi, plan pomieszczeń, ujęcia. Scena rozgrywa się w starej, opuszczonej fabryce? Zacznij szukać zdjęć starych fabryk! Zobacz, jak wygląda w nich przestrzeń, co można w nich znaleźć. Zastanów się, czy może mieć to wpływ na daną scenę. Nawet, jeśli jesteś tylko scenarzystą, warto zebrać referencje dla twojego rysownika.

Na co warto zwracać uwagę nanosząc poprawki?

- Pamiętaj, że ty wiesz WSZYSTKO. Ale czytelnik nie wie nic. Musisz dostarczyć mu informacje w odpowiednim czasie, kolejności i rytmie. Nie ma nic gorszego, niż skołowany odbiorca, który nie wie co się dzieje.

- Zwróć uwagę, czy w pełni wykorzystałeś potencjał wszystkich postaci i scen. Czy nic nie wydaje się być nieporadnie rozpisane. Może da się tchnąć trochę więcej życia w trzecioplanową postać, która do tej pory służyła tylko do pchnięcia fabuły? Może postać została postrzelona, ale zaraz potem wstaje, jakby nigdy nic? To po co została postrzelona, skoro nie niesie to ze sobą żadnych konsekwencji?

- Przypatrz się fabule pod kątem dziur fabularnych. Czasami można przymknąć oko na pewne małe nieścisłości, jeśli służą one czytelności komiksu i tempie opowieści. Ale jakakolwiek większa dziura w historii potrafi kompletnie zachwiać niewiarę odbiorcy.

- Zwróć uwagę, czy postacie na pewno zawsze zachowują się zgodnie ze swoimi motywacjami i charakterem.

- Nie bój się zmieniać kolejności scen, jeśli poprawi to rytm opowieści. Np. jeśli po długiej scenie akcji jest długa scena dialogowa, może spróbuj je przemiksować? Może postacie mogą toczyć fragment długiego dialogu w czasie pościgu samochodowego?

- Nie bój się rozpisywać całych scen od początku. Nawet więcej, niż raz, jeśli trzeba.





Na tym etapie przepisaliśmy niektóre sceny już tyle razy, że chce nam się rzygać. Nie jesteśmy nawet pewni, która wersja niektórych wydarzeń jest aktualna, tyle ich było.

Ale scenariusz jest o wiele bardziej doszlifowany.

Rysownicy mają pewien trik. Obracają rysunek do góry nogami. Pozwala to spojrzeć na pracę z innej perspektywy. Wychodzą wtedy wszelkie nieścisłości w anatomii i kompozycji. Sami sprawdźcie - narysujcie na kartce staranne kółko. I zacznijcie obracać kartkę. Kółko okaże się nie tak równe, jak wam się wydawało.

Niestety, jeśli obrócisz monitor do góry nogami, scenariusz nie odkryje przed tobą nagle swoich niedociągnięć. Żeby spojrzeć na swoją historię świeżym okiem, potrzebujesz czasu. Tygodnia, dwóch, trzech. Może i miesiąca.

Jeśli jesteś też rysownikiem, to dobra pora do zrobienia bandy szkiców koncepcyjnych i opracowania komiksu od strony wizualnej.

Jeśli masz znajomych, których opinię szanujesz, warto też w tym momencie poprosić ich o przeczytanie twojego scenariusza i spytaniu, co o nim myślą. Co im się podoba, co nie. Co działa, a co nie działa.

Jak rzyg już nie podchodzi ci do gardła na samo wspomnienie scenariusza, po mentalnym odpoczynku i rozwiązaniu supła w głowie - wracamy do scenariusza. Podejdź do niego na chłodno, obiektywnie, jakbyś to nie ty go napisał.

Przeczytaj cały.

Zobacz, czy wszystko trzyma się kupy. Popraw, co rzuci się w oczy. Jeśli dostałeś od znajomych jakąś wartościową krytykę, rozważ ją.

Mówi się, że dzieło jest gotowe dopiero wtedy, kiedy artysta powie, że jest gotowe. Nie istnieje perfekcyjny scenariusz. Możesz pisać, szlifować i poprawiać w nieskończoność.

W końcu musisz jednak powiedzieć: “ok. Skończyłem."

Co jest bzdurą, bo i tak będziemy jeszcze mieszać przy storyboardach!






Achhh...! Storyboard.

Możnaby o nim napisać cały osobny artykuł.

W “Storytelling in comic medium. Part 2 - the Flow” piszę, jak zaprojektować stronę komiksu tak, by była jak najbardziej czytelna i o prowadzeniu oka czytelnika. Dlatego tutaj ograniczę się tylko do kilku zasad kciuka przy rysowaniu storyboardów:

- Storyboardy to wciąż forma pracy nad scenariuszem, więc nie trzymaj się go super-sztywno. Na tym etapie nie będziesz raczej dużo mieszać w fabule. Za to bardzo możliwe, że zdarzy ci się pozmieniać dialogi - np. je skrócić, bo okażą się za długie. Albo dodasz jakieś wizualne smaczki i gagi, które nie przyszły ci do głowy, kiedy całość miała formę wyłącznie pisemną.

- Nowa scena powinna zaczynać się na nowej stronie.

- Pamiętaj, że w przeciwieństwie do animacji, w komiksie nie jesteśmy przykuci do sztywnego rozmiaru ekranu. Możesz robić kadry szerokie i podłóżne, małe i duże. Kształt kadru może pomóc spotęgować narrację. Np. seria małych, wąskich kadrów sprawia wrażenie szybko postępujących po sobie wydarzeń. Za to duży i szeroki kadr sprawia wrażenie rozciągnięcia przedstawionych wydarzeń w czasie.

- Unikaj pułapek kompozycyjnych:



Jeśli czytelnik chociaż przez ułamek sekundy musi zastanowić się, który kadr powinien przeczytać jako następny - rytm czytania zostaje zaburzony, a zatopienie się czytelnika w opowieści przerwane.

- Jeśli numerujesz kadry, albo rysujesz strzałki, który kadr czytelnik powinien przeczytać jako następny - ROBISZ TO ŹLE.

- Zanim zaczniesz rysować storyboardy, warto mieć już zrobione szkice koncepcyjne postaci. Narysujesz bandę stickmanów, a potem okaże się, że jedna postać ma długi płaszcz, a druga wysokie nakrycie głowy i całą kompozycję szlak trafi.


A tak wygląda przykładowy storyboard z “Wszechksięgi”:





Rysuję dwie strony obok siebie, żeby kontrolować ich rozmieszczenie w książce. We “Wszechksiędze” jest sporo dwustronicowych rozkładówek, dlatego musiałem pilnować, żeby przez przypadek nie narysować rozkładówki na niesąsiadujących ze sobą stronach.

Każdy podchodzi do storyboardów trochę inaczej. Niektórzy rysują je na kolanie, z bandą patyczakoludków, inni bardzo się do nich przykładają. Osobiścię lubię rysować je na komputerze - dzięki temu wprowadzanie zmian jest o wiele łatwiejsze. Całkiem się też do nich przykładam - dużo myślę nad kompozycją, rozmieszczeniem dymków i co będzie znajdować się w tle. Staram się cały proces projektowania komiksu rozwiązać na tym etapie, żeby jak najmniej kombinować przy rysowaniu właściwych plansz.

- - -

Więc tak wygląda mój proces pisania scenariusza! Nie zostaje nic, jak tylko siadać do rysowania!

EKSCYTACJA!

W kolejnej części “Pisania scenariusza komiksowego ze Spellem” obrzucę was kiścią luźnych przemyśleń na temat różnych aspektów pisania scenariusza. Pogadamy o postaciach, fabule i dialogach.




7 komentarzy:

  1. Jasiek Grządziela4 kwietnia 2018 16:30

    Fajne i pomocne na przyszłość, dzięki bro!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, ja pisałem scenariusz od razu na pałę i chyba teraz zrobię jak sugerowałeś, bo to jest przynajmniej jakaś metoda .u.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja po dłuuugich rozmyśleniach, przechodzę od razu do storyboardu, i owszem, czasem brakuje rozpisanego układu...
    Bardzo fajnie, rzeczowo i przejrzyście napisany tekst. Winszuję :)

    OdpowiedzUsuń