W Rzeszowie za oknem leży śnieg. To idealna okazja do powspominania wakacyjnych przygód w Borach Tucholskich i nadrobienia zaległego wpisu na Kreskotok.
II turnus Zaroślaka 2018 był unikalny pod jednym względem - przyjechałem na obóz z napisanym LARPem o sztuce - sztuce przez duże, małe i każdorozmiarowe S. Celem LARPa było zachęcenie dzieci i młodzieży do unurzania się po łokcie w różnych artystycznych mediach, ale też zachęcenie do dyskusji o sztuce i krytycznym o niej myśleniu.
Sekretnym celem było wymalowanie jakiegoś dziecka farbą od stóp do głów, żeby wbiegło w pełnym pędzie na kartkę rozwieszoną na ścianie. To akurat się nie udało.
Ale wszystko inne na pewno.
~~ FESTIWAL SZTUKI ~~
W tajemnicznym i urokliwym lesie, raz na sto lat, odbywa się największy na świecie festiwal sztuki. Zjeżdżają na niego najzdolniejsi z artystów (czyli gracze) ze wszystkich zakątków globu, by pod czujnym okiem dyrektora festiwalu i konkursowego jury walczyć o tytuł arcymagistra sztuki!Czego artyści nie wiedzą, to że pod maską dyrektora festiwalu skrywa się sam Apollo, a jurami konkursu są muzy we własnej osobie. Sekretnym celem samego festiwalu jest wyłonienie nowych muz spośród najzdolniejszych artystów świata, by poprzednie muzy przekazały swe maski nowym, a sztuka wciąż tętniła życiem i rozwijała się.
Jednak w czasie inauguracji festiwalu dochodzi do tragedii! Muza muzyki pada martwa - otruta! Na miejsce zbrodni przybywa inspektor, który ma pomóc w rozwiązaniu tajemniczego morderstwa. Podejrzenie pada na konkursowe jury, z dyrektorem festiwalu włącznie.
Ciocia Zochan - liderka Driad i wujek Wojtuś - lider Gwiazd. W tle w masce czaszki idzie wujek Fen - muza Poezji. |
Przybyli na festiwal artyści należą do jednego z czterech kolektywów artystycznych:
- DRIADY - Miłośnicy flory i fauny. Wierzą, że sztuka to siła pozytywnej energii, a każdy z nas ma drzemiącego w sobie artystę.
- MROCZNI - Wszystkich nas łączy śmierć, przed której obliczem jesteśmy równi. Artyści z tego kolektywu nie boją się obnażać w swej sztuce ukrytych prawd i osobistych lęków.
- ODERWANI - Artyści doszukujący się sensu w abstrakcji i chaosie. Wszystko jest sztuką i sztuka jest wszystkim!
- GWIAZDY - Wierzą, że tylko nieliczni boscy pomazańcy zasługują na tytuł artysty, a sztuka powinna być stawiana na piedestale i odpowiednio czczona.
Ciocia Oluta jako muza komedii i ciocia Żurek jako muza tragedii cały dzień drałowały młodych aktorów na scenie. |
Głównym zadaniem graczy w trakcie LARPa było - oczywiście - tworzyć. Mogli to robić na jednej z czterech stacji - stacji malarstwa, stacji rzeźby, stacji teatru i stacji poezji. Każdy z jury pomagał, doradzał i dyskutował o sztuce na swojej stacji, jednocześnie wypatrując bacznie godnych następców swojej maski.
Zakończenie LARPa. Dyrektor festiwalu sztuki (ja) z tyłu. W tylnym rzędzie kadra jako stare, zdemaskowane muzy, a z przodu najzdolniejsi artyści przywdziali maski i stali się nowymi muzami. Od lewej do prawej - stara i nowa muza malarstwa, muza poezji, muza rzeźbiarstwa, muza tragedii, muza komedii i muza muzyki.
Jednym z tematów, które chciałem poruszyć na LARPie, była komercjalizacja sztuki vs "sztuka dla sztuki". Jednym z NPCtów, którzy poruszali ten temat, był wujek Kapi, który kręcił się po terenie festiwalu jako bogaty biznesman, który gardził artystami i uznawał posiadanie obiektów sztuki wyłącznie jako wyznacznik statusu. Nagabywał artystów do tworzenia jego portretów, popiersi i poezji pochwalnej. Wszystkimi pomiatał, wtrącał swoje trzy grosze i się wymądrzał, ale płacił najlepiej ze wszystkich NPCów. Na zdjęciu stoi ze swoją podobizną. W tle widać wiaty, pod którymi była stacja rzeźby.
Po LARPie biegało paru NPCtów, których głównym celem było zachęcenie graczy do dyskusji o sztuce. Jednym z nich był wujek Siódmy, który wcielił się w redaktora czasopisma "Niezła Sztuka". W czasie trwania całego LARPa miał za zadanie stworzyć specjalny numer festiwalowy. Płacił za pisanie recenzji dzieł stworzonych przez innych artystów. Na zdjęciu powyżej oryginał festiwalowego numeru "Niezłej Sztuki", z okładką stworzoną oczywiście przez jedną z graczek.
Ciocia Bakłażan (po lewej) w czasie LARPa miała za zadanie stworzyć nowy kolektyw artystyczny - Dadaistów, do którego aktywnie rekrutowała artystów z innych kolektywów. Całe przedsięwzięcie zakończyło się wielkim sukcesem. Na zdjęciu powyżej jeden z performansów Dadaistów - oblewanie się czerwoną farbą i tarzanie po płótnie.
Moje ulubione wspomnienie z całego roku to patrzenie, jak jedna z artystek, w samym stroju kąpielowym, cała umazana czerwoną farbą, w pierwotnym, zwierzęcym przykucu i gorączką w oczach pisze na tej wielkiej kartce markerem "DADA DADA DADA DADA", podczas gdy inna artystka, też w stroju kąpielowym, też cała czerwona, z radosnym uśmiechem i ze skocznym pląsem gra smyczkiem jednocześnie na gitarze i skrzypcach, a wszyscy dookoła tańczą, klaszczą i śpiewają "DADA DADA DADA DADA".
Na czas LARPa obozowa stodoła przeistoczyła się w galerię sztuki, w której artyści mogli sprzedawać swoje dzieła. W czasie eleganckiego wernisażu dadaiści zorganizowali paradę i uroczyście wnieśli do galerii klozet.
Zwykle na Zaroślakowych LARPach jestem NPCem przykutym do jednego miejsca, czy to siedzę na tronie, czy przewodzę jakiejś frakcji, czy jestem szaleńcem siedzącym pod drzewem. Widzę tyle LARPa, ile do mnie przyjdzie.
Ale tym razem, jako dyrektor festiwalu, byłem wolnym duchem. Mogłem krążyć, obserwować i dyskutować o sztuce z graczami. I gdy tak łazikowałem, autentycznie czułem się jak na festiwalu sztuki. Idąc przez skąpane w słońcu pole w stronę stacji malarstwa widziałem w oddali stojących przed zbitymi z kilku patyków sztalugami artystów, którzy zapalczywie malowali. Po prawej widziałem scenę, na której inni artyści odgrywali scenkę, raz po raz słysząc rzucane przez muzy tragedii i komedii uwagi i żarty. Mijałem graczy, którzy szli spokojnie, trzymając swoje gotowe dzieła, idąc czy to do galerii, żeby je sprzedać, czy do namiotu, żeby je sobie zatrzymać.
To był mój ulubiony LARP, na jakim byłem.
Tak, wiem, że sam go zorganizowałem.
Jestem pod tym względem trochę stronniczy.
No i tak, wpis na Kreskotok o Zaroślaku nie może obyć się bez skanów szkicownika. Z roku na rok rysuję na Zaro coraz mniej, bo i coraz mniej czasu na rysowanie znajduję. Pewnie dlatego, że na obozie zwykle udaje mi się zajrzeć do szkicownika głównie na zajęciach z rysunku, które organizuję coraz sporadyczniej. Ale za to pobawiłem się kredkami i bardzo mi się podobało.
A za oknem leży śnieg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz