piątek, 4 marca 2011

#8 Kolektyw + kilka drobiazgów

Sporo rzeczy do wrzucenia. Sporo rzeczy. Zacznę więc od tych najnowszych, a na dniach dodam kilka starszych prac. Zresztą, większość możecie już znaleźć na moim deviantArcie.



Dolna Półka podała już spis treści i pokazała przykładowe strony nadchodzącego, ósmego już, Kolektywu. Tematem przewodnim jest, jak widać na załączonej okładce autorstwa nieocenionego Śledzia, "Kontakt". W tym numerze trochę mniej serii, za to cała masa shortów.
Jeśli, tak jak ja, nie możecie się doczekać kolejnego odcinka "Miski Owoców", dotykacie się oglądając kreskę Garstkowiaka i jesteście ciekawi, na ile różnych sposobów scenarzyści i rysownicy podeszli do tematu przewodniego, to powinniście odłożyć już te kilkanaście złotych na premierę, która ma być na festiwalu Komiksowa Warszawa. Cena podana na stronie wynosi 16zł, ale tradycyjnie na samym festiwalu da radę dorwać Kolektyw za kilka złotych mniej.
A poniżej kilka kadrów z mojego komiksu, który znajdziecie w Kontakcie, pt. "Wietnam".



Z okazji Komiksowej Warszawy powstaje także antologia komiksowa skierowana, z tego co wiem, do młodzieży, do której, wraz z Olutą, przyłożyliśmy ręce. Poniżej parę kadrów.


Explosions are funny to draw.




Hipster Mundo! Od dawna chciałem zrobić jakiś fanart League of Legends. Może zrobię więcej, kto wie. Nie ja.
MUNDO GOES WHERE HE PLEASES!



A tu Olutowy prezent urodzinowy. Około 50h roboty. Jedna z najbardziej stresujących rzeczy, nad którymi pracowałem. Tona nerwów i sterta poobgryzanych do krwi paznokci. Pod koniec chciało mi się już tylko wymiotować. Pracowałem nad tym bardzo intensywnie, po 8-10h w ciągu 4-5 dni.
Próba sportretowania tej samej osoby na 36 różnych sposobów (no, 34) to olbrzymia masa zabawy. Większość powyższych jest przerysowana częściowo ze zdjęć, część jest rysowana z głowy. Wiele z nich obrazuje bardzo hermetyczne inside dżołki, więc nie pytajcie mnie, o co chodzi.
Całość chciałem pokolorować i wydrukować, ale po całym dniu siedzenia w photoshopie, czterech różnych podejściach do kolorystki i biciu się w żołądek skoncentrowaną pięścią frustracji, zostawiłem to w oryginalnej wersji czarno-białej. Wynik końcowy to chyba 70x100cm, nie pamiętam dokładnie.


2 komentarze:

  1. Te portrety są genialne. Warto było się męczyć ^^
    Może nawet i lepiej, że niepokolorowane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne to. No i przyłożyć ręce do młodzieży... ech, młodość :E

    OdpowiedzUsuń