Mój szary promarker zmarł. Uczcijmy poczciwca trzema linijkami ciszy.
...
...
...
Dobra.
Zamiast niego nałożyłem więc po prostu photoshopowe szarości. Tak jest nawet chyba lepiej.
Paczkę otworzyłem po jakichś trzech dniach w końcu. Patrzyłem na nią codziennie i miałem zupełnie wyjebane.
A teraz apel do ludzi, którzy próbują mnie pocieszyć. Nie próbujcie mnie pocieszyć. Bo poodgryzam głowy. Sami pewnie kiedyś straciliście kogoś bliskiego i wiecie, że to wcale nie pomaga, a tylko wkurwia.
Albo to ja tak tylko mam.
Tak czy tak, nie mam depresji, nie oglądam całymi dniami dna butelki, nie ćpam et cetera (chociaż opycham się słodyczami, ale to standard akurat). Mam się całkiem dobrze, ot, trochę cześciej zdarza mi się przystać i zamyśleć, zapatrzeć w dal. "Terapię" faszeruję swoimi przemyśleniami i poddaję je pewnemu wyolbrzymieniu. Nie bierzcie jej aż tak dosłownie, bo to tak, jakbyście wyrzucili całego arbuza przez to, że ma w środku garść pestek. To tylko mały wycinek mojego życia. Akurat tak się składa, że ten smutniejszy. Takie było zamierzenie.
Więc tak.
Nie pocieszajcie mnie. Bo komuś odgryzę głowę.
...
...
...
Dobra.
Zamiast niego nałożyłem więc po prostu photoshopowe szarości. Tak jest nawet chyba lepiej.
Paczkę otworzyłem po jakichś trzech dniach w końcu. Patrzyłem na nią codziennie i miałem zupełnie wyjebane.
A teraz apel do ludzi, którzy próbują mnie pocieszyć. Nie próbujcie mnie pocieszyć. Bo poodgryzam głowy. Sami pewnie kiedyś straciliście kogoś bliskiego i wiecie, że to wcale nie pomaga, a tylko wkurwia.
Albo to ja tak tylko mam.
Tak czy tak, nie mam depresji, nie oglądam całymi dniami dna butelki, nie ćpam et cetera (chociaż opycham się słodyczami, ale to standard akurat). Mam się całkiem dobrze, ot, trochę cześciej zdarza mi się przystać i zamyśleć, zapatrzeć w dal. "Terapię" faszeruję swoimi przemyśleniami i poddaję je pewnemu wyolbrzymieniu. Nie bierzcie jej aż tak dosłownie, bo to tak, jakbyście wyrzucili całego arbuza przez to, że ma w środku garść pestek. To tylko mały wycinek mojego życia. Akurat tak się składa, że ten smutniejszy. Takie było zamierzenie.
Więc tak.
Nie pocieszajcie mnie. Bo komuś odgryzę głowę.
Widząc Twoje komiksy, mam wrażenie, że wlazłeś do mojej głowy. Dziwne uczucie.
OdpowiedzUsuńNie próbowałem w takiej sytuacji nikomu odgryzać głowy, ale jak już to zrobisz, napisz, czy pomaga.
Raczej większośc Twoich Stripfieldowych pasków ma pewne odniesienie do Twojego życia, a napewno do Twoich przemyśleń, Terapia rózni się od nich tym, że wyraźnie widac, że Ty jesteś w niej narratorem i bohaterem. Nie wiem więc czemu ludzie się czepiają.
OdpowiedzUsuńJa się cieszę, że masz jakiś sposób na odreagowanie. Może niektórzy myślą, że jak rysujesz ten komiks, to myślisz tylko i wyłacznie kategoriami "dziś zerwałem z dziewczyną". Z własnego doświadczenia wiem, że jak się robi komiks o czymś osobistym, to w trakcie rysowania przestaje się człowiek skupiac na problemie, tylko myśli o rysowaniu. Ja osobiście się wyłączam i nie myślę o niczym.
Grunt, żeby miec sposób na odreagowanie. Tłumienie uczuc i mysli doprowadza do obłędu.
Poza tym zawsze cieszę się na każdy Twój komiks.
When I get sad, I stop being sad and be awesome instead. True story.
OdpowiedzUsuńogarnij się
OdpowiedzUsuń...(melancholijny trzykropek)
OdpowiedzUsuńCo było w paczce??????
OdpowiedzUsuńW paczce były rzeczy od mojego zleceniodawcy ze Stanów. Koszulki, smycze, takie opaski na nadgarstek, żeby się nie pocić (nie wiem, jak się nazywają) i takie tam. Wszystko z logo Parkulture. Z tego najbardziej przypadł mi do gustu "plecak", który wygląda jak worek na kapcie z dwoma sznurkami (dobrze nosi się w nim planszówki) i dwie koszulki - jedna z napisem "Catch me if you can", druga z "Fuck gravity".
OdpowiedzUsuńMiałem kiedyś podobnie, gdy dziewoja wyrwała mi się z rąk - moim sposobem były dobre bity i fristajl.
OdpowiedzUsuńJeśli spotkacie kiedyś kulturystę z depresją, to macie przejebane.
Załóż te rzeczy antypocące na ręce i udawaj że jesteś skot pilgrim.
OdpowiedzUsuń