środa, 18 maja 2011

Relacja z Komiksowej Warszawy 2011

Chmielny doping przed meczem koszykówki wydawcy vs reszta świata.

Im lepiej człowiek się bawi, tym szybciej mija czas i tym bardziej by chciał do niego powrócić. Na tegorocznej Komiksowej Warszawie bawiłem się wyśmienicie, ale głównie ze względu na jak zwykle doborowe towarzystwo i z dawna niewidziane, wyszczerzone mordy, niż festiwalową atmosferę.
W tym roku w czasie FKW, pomimo pojawienia się piątku trzynastego podczas trwania festiwalu, nie wydarzyła się żadna znacząca tragedia, poza odbyciem się afterparty nie w tym miejscu, w którym pierwotnie planowano, przez co Bitwy Komiksowe organizowane były w malutkiej i dusznej sali, gdzie nie było nawet jak zatańczyć. Ale nie chowam urazy do organizatorów, bo wiem, że to nie z ich winy.


Dumna autorka i jej pierwsze współdzieło w druku.

Nie wiem, jak to wyglądało z perspektywy organizatorów, ale z mojego punktu widzenia, zwykłego festiwalowicza, fuzja z wielkimi Targami Książek przyniosła więcej złego, niż dobrego. Owszem, Pałac Kultury był wyśmienitą lokalizacją, ale w jego trzewiach stoiska z komiksami ginęły na tle korytarzy i korytarzy i pięter i korytarzy książko wystawodawców. Co miało swoje znaczne plusy, bo z dziewczynami przekopywaliśmy się przez całe regały skandalicznie tanich książek (Roland Topor!).
By dotrzeć do sali, gdzie odbywały się prelekcje, trzeba było pokonać kilka klatek schodowych, co samo w sobie mi nie przeszkadzało, ale zaowocowało znikomą liczbą ludzi je odwiedzających. I byli to w dużej mierze znajomi ludzi siedzących po drugiej stronie projektora. A nie tak miało być, bo celem fuzji było właśnie spędzenie ludzi na codzień nie związanych z komiksem. Może na innych panelach było więcej ludzi, nie wiem. Mówię tylko o tych, na których sam byłem, a byłem na nie wielu, bo łacniej nam było wyruszyć z piwem w plener, by chwycić piękną pogodę za gardło i spijając powoli chmielowe trunki pod mostem Śląsko-Dąbrowskim kosztować życia meneli i obserwować spokojnie pływające po Wiśle w te i we wte patrolówki policyjne.


Pod mostem Śląsko-Dąbrowskim. Tylny rząd od lewej: Siloth zwany kuzynem Szymonem, Arkani, Oluta i Luna, przedni rząd: Ret, Mośko i Kikas.

20zł za całofestiwalowy bilet też nie pomagał. Gdyby festiwal przykuł moją uwagę czymś konkretnym, przymknąłbym na tę cenę oko, ale trudno mi ją przeboleć w chwili, gdy w Pałacu Kultury i Gniewu spędziłem ledwie kilka chwil. Z uśmiechem wspominam ubiegłoroczne KW, gdzie na miejscu festiwalu można było zakupić piwo i usiąść sobie w pustym basenie, jednym uchem słuchając znajomych, a drugim toczących się na scenie prelekcji, dzięki czemu byłem praktycznie na wszystkich prelekcjach i będę mógł opowiadać wnukom o "Bitwie o Komiks Kobiecy".

Podsumowując, jak na każdym zjeździe Komiksowa, bawiłem się wybornie, ale tym razem nie czułem tego zapachu festiwalu unoszącego się w powietrzu, czego mi trochę brakowało. Jestem ciekaw, jakie wnioski Polskie Stowarzyszenie Komiksu wyciągnie z tegorocznego FKW i co nam zaoferuje za rok.

TUTAJ znajdziecie wszystkie zdjęcia z festiwalu z perspektywy mojego aparatu.

A TUTAJ znajdziecie videorelację z Bitew Komiksowych na afterparty. Widać nawet, jak przegrywam z Łukaszem Okólskim.

Poniżej trzy komiksy, które narysowaliśmy w drodze do stolicy.





Proszę zwrócić uwagę na to, że na każdym kadrze chrabąszcz wyglada inaczej. Magia!


Jak zwykle, gdy zjedzie się większa grupa znajomych, ukuło się kilka hermetycznych memów. Jednym z nich było hasło "brokat", które zastąpiło słowo "suchar", z tego powodu, że doszliśmy do wniosku (nie ważne jak), iż brokat produkowany jest z czerstwych dowcipów Kikasa. To tak tytułem wstępu do poniższego dzieła.


No. To do zobaczenia na Gdańskim BFK, mam nadzieję.

P.S. - Nie krojcie szynki za cieńko.



7 komentarzy:

  1. O, dorobilismy sie wlasnego logo? Milusio. Poza tym jakimś cudem nie widziałam zakończenia brokatu. Poezja. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. proste. wiem czego brakowało. mnie tam nie było :D

    OdpowiedzUsuń
  3. na gdańskim to ja się festiwalowo-komiksowo rozdziewiczę i będzie grała gitara :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Luna - Tak jakoś pomyślałem, że przydałoby się jakieś logo i wyraźnie wypisani autorzy, żeby oddzielić jeden komiks od drugiego. Poza tym, na następnym Piwie Komiksowym, będę musiał poruszyć kwestię zasady o wyraźnym pisaniu, bo nie wszyscy jej przestrzegają.

    Zeber - No właśnie, czemu?! Oluta mówiła, że wpadniesz!

    Achaja - Dziwki, koks i komiksy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Spell: Niewygodnie się pisze w jadącym pociągu, dlatego jest tak niewyraźnie.
    Yaaaay logo. Jak przyjemnie :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kikas - Masz rację. Ale ogólnie różnie to bywa z tą czytelnością.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak sie juz nie przypomina zasad na kazdym spotkaniu... ;<

    OdpowiedzUsuń