Właśnie? Czy to nie miało być SZEŚĆ błędów?
No właśnie miało. Ostatni błąd miał nosić tytuł "RYSUJĘ MANGĘ!". I miał być, szok, o rysowaniu mangi. Ale postanowiłem nie rysować o tym komiksu, lecz zamiast tego przelać swoje myśli na ten temat w formie...felietonu? Czegoś takiego.
Rysowanie mangi samo w sobie nie jest problemem. To, w jakim stylu rysujesz, nigdy nie powinno być problemem. Wolisz rysować cartoon? Może bardziej realistycznie? Wolisz malarskość, czy staranny lineart? Co tam sobie wolisz.
Manga to bardziej katalizator wszystkich wymienionych w poprzednich częściach problemów. Mainstreamowe shoneny (mangi skierowane do młodych chłopców), takie jak wielka trójca, czyli "Naruto", "One Piece" czy "Bleach", są w większości rysowane bardzo porządnie. Muszą być! Trzeba mieć dobry warsztat, żeby czytelnie narysować te wszystkie pojedynki, eksplodujące roboty, lasery, walki na miecze etc. Ba, zachodni twórcy mogliby się wiele nauczyć od japońskich rysowników, jeśli chodzi o przedstawianie akcji, dynamiki i ruchu.
![]() |
"Berserk" - mój osobisty faworyt, jeśli chodzi o rysunki w mangach. O STARY. Oni się tu nie pierdolą. |
Ale.
No właśnie, zawsze jest to "ale".
Shojo, czyli mangi skierowane głównie do młodych dziewcząt...powiedzmy, że najczęściej nie są szczytem rysowniczego rzemiosła. To w większości romanse, w których niewiele się dzieje zewnętrznie, a raczej cała akcja dzieje się wewnętrznie - najważniejsze są tu emocje. Więc mangi te to wzorcowe przykłady wszystkich wymienianych przeze mnie błędów - tła to w nich zagrożony gatunek, wszędzie roi się od zbliżeń, klaustrofobia pełna gębą, kadry zamieszkane przez statyczne, rozmarzone postacie.
Może to dlatego, że rysownicy nie wiedzą, jak sobie poradzić z tym, że postać przez kilka kadrów stoi i myśli o swoim życiu miłosnym, albo dwie postacie stoją i rozmawiają przez kilkanaście stron. A może to dlatego, że taki tomik mangi liczący pareset stron wychodzi raz w miesiącu, więc olewanie teł i rysowanie statycznych postaci bardziej im się opłaca. Kto tam wie.
No i przychodzą potem do mnie na warsztaty takie dziewczyny. Zapatrzone w złe wzorce i złych idoli. Możnaby powiedzieć - ze złego domu. I pokazują szkicowniki - po brzegi zapełnione statycznymi postaciami na białych tłach. Nigdy nie rysują z natury.
Nie wiem czemu, ale to głównie dziewczyny - chłopak rysujący mangę to fenomen.
Nie zrozumcie mnie źle - ja bardzo lubię mangę. Raczej unikam tych mainstreamowych tytułów, a fandomu unikam jak ognia, ale jestem dużym fanem tego podgatunku komiksu. Manga ma bardzo specyficzny sposób opowiadania historii, której próżno szukać gdzie indziej.
Z tym że autentycznie DOBRYCH polskich mangaków mogę może policzyć na palcach jednej ręki. Może. W sumie to nikt mi się teraz nie przypomina. Ale chyba jakichś widziałem.
Znam za to sporo dobrych rysowników, którzy zaczynali od mangi i ją rzucili/starają się rzucić. To w sumie zastanawiające - czy w Polsce rysunek mangowy to tylko wyuczona maniera? Czy jak rysownik zabiera się na poważnie za rysowanie - trzaska akty, ciska z natury, analizuje swoją kreskę, to nagle ta cała maniera znika? Bo nie jest w stanie przetłumaczyć na kartkę mangowym językiem tego co widzi? A jedynie, jak rysuje mangę, to przez ślepe odtwórstwo? Sam nie wiem.
Za każdym razem jak ktoś dumnie wykrzykuje "HA! Mylisz się Spell! Znam zajebistego mangakę. Masz tu linka!" to okazuje się, że to dumni przedstawiciele Błędu #1 - zaszli w ślepą uliczkę i wybudowali w niej swoje królestwo. Statyczne postacie rysują takie, że o ja cię! Ale poza tym - niewiele więcej. W zasadzie to nic. Jak te małpy malujące fotorealistyczne banany.
Wracając do początku - żaden styl, jaki sobie obierzesz, nie jest błędny. Ale nie znam żadnego dobrego mangaki. Ostatnio udało mi się przeczytać nawet taką prawdziwą, polską mangę - "Basement". Narysowaną przez Polaków. Wydaną przez Polaków. W ogóle łał. I była...zadziwiająco kompetentna! Pozbawiona duszy, niczym się nie wyróżniająca pod względem kreski i wyglądająca jak tysiąc innych mang, ale z ręką na sercu mogę powiedzieć - wyglądała kompetentnie. Spełniała swe zadanie. Była dumnym wyjątkiem od reguły.
Jej fabuła była OKROPNA i fatalnie poprowadzona, ale nie o tym teraz mówimy.
Więc teoretycznie powinienem wyciągnąć z tego wniosek, którego nie chcę wyciągać - rysowanie mangi jest błędem.
Jest? Wolę myśleć, że nie. I wciąż szukam dobrej mangowej rysowniczki. Albo rysownika. Takiej, której możnaby dać scenariusz komiksu i odwaliłaby kawał porządnej roboty. Jeśli macie jakieś linki do prac kogoś, kto wg. was zasługuje na to miano - ślijcie. Będę zachwycony.
Na koniec jeszcze kilka słów dotyczących całej serii "6 Błędów".
Pamiętajcie, że to komiks skierowany głównie do amatorów. Jeśli macie power w łapie, to nikt wam nie broni rysować sobie w wolnym czasie statycznych postaci i czego tam sobie nie zamarzycie. Złoty medalista biegu na 100 metrów nie sprintuje przecież do sklepu po bułki. Sam jestem w stanie wymienić po kilka przykładów do celowego narysowania wszystkich wymienionych błędów. Zresztą, jestem wyznawcą teorii, że odpowiednim argumentem można usprawiedliwić wszystko. Nawet morderstwo xD.
Ale za to jeśli jesteś początkującym rysownikiem albo rysowniczką i chcesz poprawić swój skill w rysowaniu, ale nie bardzo wiesz jak...to te 31 stron komiksu są dla ciebie.
Dziękuję wszystki za czytanie, klikanie, lajkowanie i wszystkie pozytywne komentarze! :*
Tymczasem za tydzień wyjeżdżam, jak zawsze w lipcu, na miesiąc do lasu, turlać z kolonistami kośćmi.
Udanych wakacji!